niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 34

Następnego ranka Naruto wstał wcześnie zjadł śniadanie. Po udanym posiłku podszedł do ukochanej ułożył dłonie w pieczęć tygrysa i wypowiedzeniu nazwy techniki Kakushin no jutsu. Dzięki temu dowiedział się, że Hinata nie obudzi się przed południem, dlatego napisał jej kartkę i wyszedł z hotelu kierując się na najbliższą zapuszczoną polanę. Tam skontaktował się z Kyuubim.
-Rudy możemy to już zrobić? –spytał Blondyn
-Kiedy tylko zechcesz Młody –odpowiedział Demon w swojej klatce. W tym momencie Naruto zaczął powoli ściągać pieczęć więżącą Dziewięcioogoniastego. W tymczasie Chłopak pozwolił przyjacielowi przejąć nad sobą kontrolę chwilowo, by pojawił się również Ojciec młodego Namikaze. Pieczęć została zdjęta Blondyn dzielnie wszedł do klatki Lisa, który spojrzał na niego i uśmiechnął się wrednie
-Młody pozwolę Ci ze sobą walczyć i może nawet wygrać, ale nie myśl że pójdzie Ci to tak łatwo. –rzekł Demon i ruszyli na siebie z atakiem. Zaczęła się walka, którą cicho i w cieniu obserwował Yondaime, stając się z minuty na minutę coraz to większym z dumy jaką odczuwał wobec swojego syna.

    Tymczasem dochodziło już południe Dziedziczka klanu Hyuuga właśnie budziła się z przyjemnego snu. Tak stało się Namikaze-Uzumaki Naruto jest już tylko i wyłącznie jej, jest jej narzeczonym. Niestety nigdzie nie było Naruto, zauważyła za to kartkę na stoliku.

„Hinaciu najmocniej przepraszam, że mnie nie ma. Chciałem zdążyć przed południem, ale widać mi się nie udało. Jestem teraz na polanie z dala od Osady, ale proszę nie idź tam. Przysięgam, że jak wrócę to wszystko Ci wyjaśnię. Jak na razie mogę Ci powiedzieć, że moja nieobecność ma związek z Kyuubim i moimi rodzicami.
Kocham Twój Naruto”

Hinata posmutniała chwilę, ale wiedziała, że Naruto chciałby wiedzieć więcej o swoich rodzicach dlatego cieszyła się jego szczęściem.

-Co jest Młody nie dajesz już rady? –spytał Taki gdy po raz któryś posłał chłopaka w ścianę. Jednak to co uderzyło w ścianę było klonem Jounnina. A zza swoich pleców Kyubi usłyszał „Uzumaki Setsudan”, po czym dostał serią cięć katany, przed którymi uchronić się nie mógł przez prędkość z jaką obracał się Blondyn. To był koniec, wynik tego pojedynku był już przesądzony, po raz kolejny Kyuubi został pokonany przed przedstawiciela klanu Namikaze. Pokonany zniknął pojawiając się w Konoha-Gakure, a wygrany podszedł do pary która patrzyła na niego z ogromną dumą. Naruto mimo, że miał już osiemnaście lat, przeżył wiele i był dobrze wyszkolonym shinobi, rozpłakał się jak dziecko i przytulił obu rodziców.  Ta sielanka trwała dłuższą chwilę, a potem zaczęły się rozmowy.
-Naruto-kun –odezwała się Kushina –Kyuubi mówił coś o twojej narzeczonej, przecież ty masz dopiero osiemnaście lat i..
-Kasan –przerwał jej syn –Mam już osiemnaście lat, poza tym kocham Hinatę. Po za tym kto to mówi wy mieliście siedemnaście lat jak się zaręczyliście.
-Hinata?- zastanowiła się Uzumaki –Czy to nie jest przypadkiem córka Hiashiego i Amane?
-Tak Hinata Hyuuga dziedziczka klanu Hyuuga –odpowiedział Najmłodszy
-Hiashi już wtedy snuł plany, co zrobi jeśli ktoś zbliży się do niej za mocno. –mówiła dalej –On Cię zabije Naruto i ja wcale mu się nie dziwię.
-Kaaasaaan –powiedział przeciągle Naruto –Hiashi-san już to wie, przecież spytałem go zanim w ogóle doszło do czegokolwiek.
-Skoro tak mówisz –rzekła sceptycznie Matka chłopaka
-Myślę..- zaczął niepewnie Naruto -, że powinniście to zobaczyć – Cała trójka przeniosła się nagle na korytarz budynku Hokage. Dziesięcioletni Naruto stał chwilkę przy drzwiach do schowka na dokumenty, po czym wszedł do niego. Następnie przez wąską szparkę zobaczyli pokój starszyzny.
-Kurr.. chłopak jest do niczego, nie da rady zapanować nad Kyuubim. Jest debilem jak jego rodzice zresztą –odezwała się Starsza
-Masz rację musimy go zabić bo jeszcze pieczęć zupełnie puści i dopiero będzie. –powiedział Starszy –Gdzie idziesz?
-Do baru –odpowiedziała
-Do baru? –powtórzył
-Tak Satoshi, nie zapominaj, że wciąż możemy zmienić się w kogoś młodszego. Upijemy tam kilku chłopów i naślemy ich na gówniarza.
-A co to da przecież oni i tak go nie zabiją? –spytał Satoshi
-Rany Satoshi, czasami jesteś głupszy niż ten idiota Minato. Oni go nie zabiją, ale może straci czasowo kontrolę nad demonem i wtedy Hiruzen nie będzie miał wyboru i naśle na niego ANBU, z rozkazem zabicia. –odpowiedziała
Obraz zamazał się. Tym razem rodzina stała na polance, znów patrzyli na dziesięcioletniego Naruto. Usłyszeli rozmowę.
-Nienawidzisz ich Dzieciaku? –spytał Kyuubi
-Nienawidzę, ale mnie nie omamisz Demonie. Nie oddam Ci się –odpowiedział dzielnie Chłopiec
-Spokojnie, nie chcę Cię skrzywdzić, na pewno chcesz wiedzieć kim byli twoi rodzice no i dowiedzieć się więcej na temat mojego ataku. Mogę Ci w tym pomóc. –uspokoił go Lis
-Skąd mam pewność, że mogę Ci wierzyć? –zapytał Naruto
-Pamiętasz to jutsu którego się ostatnio uczyłeś? –zapytał Kyuubi –Wykorzystaj go na mnie. Blondynek ułożył dłonie w kilka pieczęci po czym powiedział Shinsou no jutsu. Gdy zobaczył, że Demon go nie okłamuje, wysłuchał wszystkiego co ma do powiedzenia.
-Przez następne miesiące ćwiczyłem kolejny poziom  „Shinsou no jutsu” , „Furui Shinsou no jutsu” –odezwał się starszy Naruto –Użyłem go na starszyźnie. To zobaczyłem.
"W pokoju szalała dwójka starszych ludzi, za oknem szalał Kyuubi.
-Myślisz, że to się uda? –spytała Kobieta
-Karuna, sądzisz, że ten idiota skapnie się, że to my, za pomocą Danzou, sprowadziliśmy tu Madarę. Albo, że zorientuje się jak będziemy go mamić. Uda nam się Minato na pewno zapieczętuje demona w swoim bachorze –uspokajał ją Mężczyzna
-Masz rację Satoshi. –westchnęła Karuna siadając na kanapie –Naprawdę nie wiem co Hiruzen myślał dając takiemu debilowi pozycję Hokage. Zupełnie nie rozumiem tego człowieka."
Obraz zamazał się i wrócili przed klatkę Kyuubiego.
-Cholera jasna -przeklął Minato
-Uspokój się, myślisz że to coś zmieni? –mówiła Kusina
-Gdy wyruszyłem na trening z Jirayą zacząłem śledztwo. –mówił cicho Naruto nie zważając czy ktoś go słucha, czy nie –Zostawiłem w wiosce klona, który pilnował tych staruchów. Umówiłem się również z Itachim i Sasuke. Razem zbieraliśmy dowody na ich winy. Obecnie mamy tylko na zniszczenie klanu Uchiha, atak Kyuubiego i niedawne przybycie Madary, ale to nie wszystko. Mają tego dużo więcej, a my wciąż zbieramy dowody.
-Nigdy nie myślałem, że przyda mi się ta technika.- powiedział Minato –Naruto dzięki tej bransoletce będziesz mógł nas przyzywać kiedy zechcesz. Zrób nawet jeśli będziesz chciał tylko pogadać, ale używaj mądrze. W niej jest Tenshi no jutsu. Powiedz nam co jeszcze zrobili i komu, my jeśli będą to nieżywi już postaramy się z nimi skontaktować. Dzięki temu łatwiej wam będzie znaleźć dowody. Mów Naruto.
-Pomińmy ich pierwsze zbrodnie, które już powiedziałem, próbowali zniszczyć klan Hyuuga zaczynając od gałęzi i zabijając, po cichu już kolejno na misjach. W pewnym momencie stało się to tak oczywiste, że gdy któryś z Hyuuga wyruszał na misję z anbu korzenia to rodzina już szykowała dla niego pogrzeb. W tym momencie przestali, ale chyba powoli wracają mamiąc po kolei zwykłych shinobi. Wykorzystali chęć nieśmiertelności Orochimaru i sprawili, że stał się missing-ninem, nasłali go by zabił Sandaime-san. Usuwali po kolei co silniejszych shinobi, w tym Hike Takero wykorzystując rozpacz po stracie przyjaciół, w dodatku wmówili mu, że Naruto nie żyje, a dziecko, w którym zapieczętowano demona to jakiś wyrzutek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz