niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 26

Wielka Komnata, spotkało się tu 6 przywódców wiosek sąsiadujących Yuri-Gakure i ich Saikage (Miyazaki Toshio), którego byli zwierzchnikami. Ochroniarze z Konohy i ich cieć nudzili się niemiłosiernie.
-Raaany ale nuda.. i po kiego grzyba ja tu lazłem noo..-odezwał się Neji
-Ty mówisz o sobie, a ja po zarwanej nocy i do tego misja w towarzystwie tego lachociąga. Kurna gdyby nie wy i jeden dodatek do tej misji to za nic w świecie nie zgodziłbym się na misję w jego zafajdanym towarzystwie. -wyraził swą wściekłość Naruto
-Ta... ile tu jesteśmy już? -zapytała Aya
-Dopiero pół godziny, a trwać to ma
 jeszcze z 3 -odpowiedział Sasuke
-ILE!?! -odezwała się głośno Aya -Ja już się czuję jakbym tu była z 2 godziny, a takie tortury mam jeszcze przeżyć 2 i pół godziny? No jaa noo...
-Ojj nie narzekaj za kilka godzin siedzenia dostaniesz kasę. -powiedział Neji -wiesz ilu ludzi by tak chciało?
-Co mi po kasie? -ciągnęła dalej -kto mi zwróci te 3 zmarnowane godziny życia?
-Może zachowujcie się jak na shinobi przystało -odezwał się Yamato
-A ty może byś się nie odzywał. -prychnął Sasuke-Ty akurat z shinobi masz tyle wspólnego co dziwki z celibatem.
W tym momencie pozostała trójka buchnęła cichym śmiechem.
    Tymczasem do Konoha wszedł jakiś zamaskowany człowiek, który od razu skierował się do budynku Hokage.
Gdy nieznajomy wszedł do Tsunade był tam jeszcze Taki.
-O Kyuubi jak miło, że też tu jesteś -odezwał się -Ha! Tuż po tym jak zabiję drogą wnuczkę mojego starego przyjaciela zrobię małą powtórkę z historii. hahahah -dodał Zdejmując kaptur z głowy i odsłaniając pomarańczową maskę
-Madara! -poderwała się z miejsca Piąta     
-Myślisz, że pozwolę Ci na to? -wyjął broń i stanął przed Hokage Kyuubi
-Hahahahha.. potwór, który przed 16-stu laty zniszczył wioskę teraz chce ją bronić.-roześmiał się Uchiha
-Ty mnie do tego zmusiłeś -warknął Kyuu i rzucił się na niego. Zaczęła się walka. Taki napierał na Madare coraz to trudniejszymi technikami, ten zaś robił uniki i co jakiś czas atakował go swoimi technikami. Walka była wyrównana i rozprzestrzeniła się na całą wioskę. Tsunade szybko kazała wszystkim mieszkańcom, genninom ewakuować. Reszta miała pomagać Takiemu, choć nie miała ku temu okazji. Czekali więc w gotowości. Po dwóch godzinach męczącej i okrutnej walki Madara tak mocno uderzył Takiego, że ten odleciał, aż do lasu i tam powalił własnym ciałem kilka drzew. W tej chwili do walki włączyli się jounnini. Co wykorzystał, oczywiście Kyuu i zaraz skontaktował się ze swoim przyjacielem.
    Walka była tak głośna, że słychać było ją w Sunie. Gaara czekał zmartwiony na jakąś wiadomość od Konohy, albo
od drużyny którą wysłał na zwiady. Stał właśnie na dachu budynku Kazekage.
-Gaara nie martw się Naruto na pewno nic nie jest -pocieszała Temari
-To tylko Naruto. To nie jest jakiś
 podrzędny shinobi -dołączył się Kankurou
-Wiem ale nie pomaga mi fakt, że nie wiem co się tam dzieje.-odezwał się cicho Gaara -To musi być potężna armia skoro, aż tu słychać tą walkę.
-Kazekage-sama -krzyknął jakiś jounnin -wróciliśmy właśnie ze zwiadu w Konoha
-Raportuj -krzyknął Gaara
-Konoha-Gakure atakuje właśnie Uchiha Madara...
-Nie -wystraszył się Gaara -kontynuuj -powiedział po paru sekundach załamanym głosem
-Sytuacja nie wygląda najciekawiej.-zaczął powoli shinobi -Tylko jeden shinobi może walczyć z nim na równi, który właśnie jest wyczerpany długą walką z nim.
-Rozumiem nie widziałeś nigdzie Naruto? -zapytał już mocniejszym głosem Gaara
-Nie Kazekage-sama -odezwał się Jounnin
-Dobrze poślijcie po starszyznę -rozkazał Gaara -Naruto oby nic Ci nie było.
    Spotkanie w Yuri-Gakure właśnie dobiegło końca.
-Huraaa! -krzyknęła zadowolona Aya
-Hai Hai Aya wszyscy się cieszymy, że to już
 koniec.-Skomentował Neji.
-To co teraz? -spytał Sasuke -może pójdziemy coś zjeść? Głodny się z nudów zrobiłem.
-Dobry pomysł.-poparł Naruto -Idziemy na ramen hahah...
-W pewnych dziedzinach to ty się chyba nigdy nie zmienisz co? -powiedział Sasuke
-Może..-uśmiechnął się Naruto -O niee no.. idźcie ja zaraz dojdę zapomniałem kasy wziąć.
-Aha ok to czekamy w barze -krzyknęli poszli dalej
-No co jest Rudy?-spytał Naruto
-Madara atakuje do cholery, a ja już ledwie się trzymam.-odpowiedział
-Co o kuźwa no.-zdenerwował się Naruto -Nie mogę się teraz urwać stąd, ale wiem co możesz zrobić. Zerwij pieczęć na twojej klatce.
-I co jeszcze oszalałeś?-wrzasnął Kyuu -Jak chcesz zniszczyć swoją wioskę to możesz równie dobrze kazać mi nic nie robić ty kretynie!
-Zaufaj mi i ściągnij tą cholerną pieczęć powoli rozumiesz kurna powoli.-rozkazał Naruto i skończył rozmowę
    -Cholera co ten kretyn kombinuje?-pomyślał Taki i zaczął powoli ściągać pieczęć
-Co ty robisz?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz