niedziela, 28 października 2012

Rozdział 20

Następnego dnia Naruto wstał wcześnie wykąpał się i zjadł śniadanie. Następnie ruszył na pole zahaczając po drodze
na ramen.
-Ohayo Naruto-kun. -Przywitał się Staruszek -To co zwykle?
-Ohayo Jii-chan nie tym razem tylko jedno miso ramen. -Odpowiedział Uzumaki.
-O, a czemu? -Zdziwił się Sprzedawca.
-Muszę iść na trening do dzieciaków. -Mówił Chłopak.  -ITADAKIMASU! -Krzyknął i zaczął pałaszować swoje danie.
     

Gdy skończył jeść poszedł na pole tam poczekał chwilkę, aż jego drużyna dojdzie. Po paru minutach przyszła jego drużyna.
-Spóźniliście się -Przywitał się Naruto.
-Naruto-sensei tylko 10 minut no.. -Jęknął Ur.
-Chyba aż 10 minut Ur. -Upomniała go Chika. -Summinmasen Naruto-sensei, ale Ur i Natto zaspali...
-A ty to może nie? -Przerwał jej obojętnie Natto.
-No właśnie gdybyśmy Cię nie obudzili w ogóle byś nie przyszła. -Dopowiedział Ur.
-Spokojnie. -Przerwał tę kłótnie Namikaze. -Wszyscy się spóźniliście i za karę przebiegniecie 1000 kółek wokół polanki. Dzieci jęknęły i ruszyły do biegu. Po 2 godzinach wreszcie skończyli.
-Dobra. -Powiedział Blondyn. -A teraz sobie powalczycie pierwsza walka Natto i Ur.
-Hura! -Krzyknął Ur i wybiegł na środek pola. Po chwili dołączył do niego Natto.
-START! -Krzyknął Naruto, zaczęła się walka. Na początku rzucali sobie raz po raz broń, gdy nagle Ur ruszył do przodu, z chęcią uderzenia brata co się jednak nie udało. Natto robiąc unik zranił przeciwnika kunaiem w ramię. Czarnowłosy ustał na chwilę i odwrócił się z szyderczym uśmiechem na twarzy.
-Ryūketsu torappu no jutsu*. -Krzyknął Ur ustawiając dłonie w pieczęcie małpy, psa i smoka, w wyniku czego krew, która się polała, pomnożyła się i związała ręce i nogi Natto.
-Dobra koniec. -Zareagował Namikaze. -Wygrywa Ur.
 Po tej komendzie Ur puścił brata.
-Dobra następna walka Ur i Chika -Powiedział Uzumaki i stanął w cieniu.
-OK dziewczyny mają pierwszeństwo. Zaczynaj Chika. -Powiedział dość niepewnie Chłopiec
-Co jest boisz się? -Zadrwiła Chika po czym rzuciła w niego kunaiem i zniknęła.
-Wcale się nie boję po prostu jestem ostroż... Gdzie ty jesteś? -Odszczekał Ur i po sekundzie usłyszał cichą cudowną piosenkę. W tym czasie gdy Czarnowłosy rozglądał się po polance Chika stała i śpiewała
 pieśń w dziwnym języku. Nadal śpiewając zbliżyła się do chłopca unieruchomiła ręce i nogi, a następnie skończyła śpiewać.
-Koniec. -Do akcji wkroczył Blondyn. -Wygrywa Chika, a teraz chodźcie wszyscy tu do mnie.
      

Drużyna wykonała polecenie i cała czwórka usiadła na trawie.
-OK -Zaczął Naruto. -Najpierw Natto-kun ty jesteś dobry w taijutsu, ale mógłbyś potrenować trochę z bratem ninjutsu. Ur-kun ty zaś z bratem potrenowałbyś taijutsu, a zwłaszcza uniki. Chika-chan ty świetnie wykrywasz i tworzysz genjutsu, potrenuj jeszcze z nin i taijutsu, ale nie zapominaj trenować się w genjutsu. Ok.
-HAI NARUTO-SENSEI! -Odpowiedziały dzieciaki.
-Yosh to za spotkamy się za 3 dni w piątek. Cześć. -Pożegnał się Naruto i poszedł.
 

Tymczasem dzieciaki zaczęły rozmawiać
-I co sądzicie o naszym sensei? -spytała Chika.                                                              
-Nasz ojciec mówił nam, że to bohater, to on uratował wioskę przed liderem akatsuki. -Mruknął Natto.
-A mój powiedział, że jest potworem i Hokage źle zrobiła, że pozwoliła mu tu mieszkać. -Zawstydziła się Dziewczynka. -ale ja tak nie myślę Naruto-sensei jest miły i fajny i na pewno nie jest żadnym potworem. -Broniła się.
-Ha Naruto-sensei będzie najlepszym hokage, a my będziemy jego drużyną i to wcale nie gorszą -Krzyknął dumnie Ur.
-Hmm.. -Mruknął Natto. -Ur czy my naprawdę jesteśmy braćmi? -Zapytał sceptycznie.
-No ba, nawet bliźniakami. -odpyskował złośliwie.
Potem cała trójka zaczęła się śmiać i ruszyli w swoje strony.

W tym czasie hokage zawołała do siebie Itachiego.
-Itachi...
-Hai Hokage-sama
-Czy mógłbyś dołączyć znowu do ANBU? -Spytała niepewnie Tsunade.
-Ale ja dopiero co odzyskałem swoje dobre imię, nie wiem czy to dobry pomysł. -Lekko się bronił.
-Itachi chcę byś dołączył do ANBU byś mógł pilnować Naruto. -Tłumaczyła Tsunade.
-Znowu każą mi śledzić przyjaciela. -Zasmucił się mężczyzna.
-Nie. -Zaprzeczyła Sanninka. -Możesz mu o tym powiedzieć. Ja chcę po prostu, by w razie kłopotów miał pomoc.
-H-Hokage-sama, a czy mógłbym się zastanowić jeszcze. -Spytał Uchiha.
-Masz czas do wieczora. -Zgodziła się i pozwoliła mu wyjść.

*krwista pułapka- "moje jutsu"

Rozdział 19

Naruto wyszedł budynku Hokage i udał się do Ichiraku na ramen.
-Naruto wszędzie Cie szukam. -Krzyknął Rudy.
-Coś się stało Taki? -Zapytał Blondyn.
-Musimy porozmawiać. -Odezwał się Taki i zniknął. Naruto wiedział, że Kyuubi wrócił do swojej klatki dlatego usiadł w cieniu i też pojawił się koło klatki.
-Co jest Rudy? -Zapytał znowu Namikaze.
-Pamiętasz jak opowiadałem Ci o wydarzeniach sprzed siedemnastu lat? -Zaczął niepewnie Lis. -Widzisz wtedy nie pamiętałem jednego szczegółu.
-Tak pamiętam to -Mruknął Uzumaki.
-Wtedy gdy twój ojciec pieczętował mnie w tobie, umieścił też trochę swojej chakry w tobie, by w razie potrzeby Ci pomóc.
-Co masz na myśli pomóc? -dopytywał się Chłopak.
-Znaczy gdy ja przejmę nad tobą kontrolę i będę próbował uformować 9 ogon pojawi się i wtedy umocni pieczęć. -Odpowiedział.
-Będę mógł z nim porozmawiać? -Ucieszył się Naruto.
-Tak tak, ale dopiero jak uformuję 9 ogon. -Rzekł Rudy.
-Możemy to zrobić od razu? -Cieszył się Niebieskooki. -Zejdę pod ziemię zrobię milion klonów. Możemy?
-A podobno miałeś się nie zachowywać jak debil. -Mruknął cicho Rudy. -No dobrze dobrze, ale musisz zejść pod ziemię.
    
     Ledwie Kyuu wyraził zgodę, a Naruto już znikł i schodził pod ziemię. Tam stworzył 500 tys. klonów. Następnie dał Kyuubiemu przejąć kontrolę. Po jakimś czasie Naruto zmienił wygląd na kyuubiego miał najpierw 1 ogon potem 2, 3 itd. Gdy Taki próbował uformować 9 ogon obok Naruto pojawił się jego ojciec. W tym momencie Naruto nie wytrzymał podbiegł do niego i krzyknął:
-TATA!!!
-Naruto co się dzieje czemu kyuubi przejął kontrolę. -Spytał ściskając syna.
-Kyuu zrobił to bo go o to poprosiłem. -Odpowiedział Naruto. -Nikomu nic się nie stanie jesteśmy głęboko pod ziemią. Kyuu mi wszystko wytłumaczył nawet to, że Cię teraz tu spotkam.
-Zrobiłeś to specjalnie, a co jak Lis wyjdzie spod ziemi? -Zapytał zaskoczony Minato.
-Nie wyjdę bo nie chcę nikogo zranić. -Wtrącił się Lis.
-Rudy ja chcę porozmawiać z własnym ojcem pierwszy raz od 17 lat, a ty mi się wtrącasz? -Jęknął Chłopak.
-Gomen gomen, ale chciałem powiedzieć tylko, że masz cholernie silne
 te klony ledwie 10 udało mi się zniszczyć. -Usprawiedliwił się Rudy.
-Co to znaczy? -zdziwił się Yondaime.
-Nooo... Kyuu to mój przyjaciel. -Zaczął Naruto. -On mi wszystko opowiedział co sam wiedział. A nikogo nie chce zranić
 bo podpisałem z nim pakt i jeśli to zrobi to zginie.
-Zrobiłeś to nie bo potrzebowałeś tylko bo chciałeś się spotkać ze mną? -Spytał zapłakany ze szczęścia Minato.
-Ehe... -Odpowiedział Naruto. -Dopiero co się o tym dowiedziałem, więc
 to wszystko tak na szybko, ale cieszę się, że mogę Cię spotkać. -Dodał ocierając swoje łzy.
-To nie jesteś zły na mnie?
-Zrobiłeś to co musiałeś, chodź racja chwilę byłem zły, ale moja przyjaciółka mi coś powiedziała -Powiedział Naruto, a
 widząc minę Kyuu, który był obok dodał. -No i Rudy dał swoje trzy grosze
Potem długo rozmawiali o wszystkich rzeczach, które chcieli sobie powiedzieć.
-Naruto wiem i rozumiem wszystko co tu się dzieje, ale do jasnej cholery ja też potrafię się zmęczyć. -Jęknął kyuubi.
-Hę... No co ty gadasz? -Naruto też jęknął. -Nie pokonałeś nawet setki moich klonów.
-To ile ty ich zrobiłeś? -zdziwił się Minato.
-Eheheh... z ja wiem pół miliona? -Speszył się lekko Chłopak.
-CO?!? -krzyknęli Minato i Kyuu -Ile?! Co ty myślałeś może i jestem demonem ale nie aż tak silnym. -Mówił dalej Rudy i
 wskazując na starszego Blondyna dodał. -Zobacz z nim JEDNYM i JEDYNYM przegrałem, a co dopiero z taką armią klonów ciebie o niebo silniejszego. No chyba zwariowałeś.
-Dużo silniejszy? -Zaciekawił się 4th.
-Pokonał lidera akatsuki, zniszczył jego dwa ciała,hmm... Przerzedził szeregi akatsuki sprawił, że Danzou z całym korzeniem przed nim spieprzał....
-A tu przepraszam po pierwsze Rudy UCIEKLI się mówi eh...Ty mi mówiłeś, żebym nie przeklinał, i po drugie uciekali przed tobą, Ayą, Tsunade i Mito więc nie to się nie liczy jak już chcesz tak gadać. -wtrącił się jeszcze bardziej speszony chłopak.
-Tak mówisz? -Odezwał się Kyuu. -A ja myślę, że uciekali jak ty to mówisz bardziej przed twoją :"Sztuka sage mistrza:Hyakyu no jutsu " , bo nas ledwie co było widać.
-Naprawdę sztuka sage mistrza i co jeszcze? -Zapytał dumny Minato.
-No jeszcze... -Zaczął Taki, a w tym samym momencie Naruto mówił swój monolog:
-Kyuu może byś nie mówił tak dużo co? A tak racja po co masz mnie słuchać wolisz paplać na lewo i prawo gaduło no  pewnie(..) eh... cholerny pchlarz .-Zakończył swój monolog.
-Może byś nie przeklinał? -Skarcił go Rudy.
-TY chcesz mnie pouczać o przeklinaniu? I ja muszę to znosić codziennie heh. Jedyne o co mogę ewentualnie być wściekły to o to, że ta ruda obok mnie normalnie doprowadza do szału takim paplaniem no. -Krzyknął wkurzony Nastolatek.
-hihi...Zupełnie jak Kushina. -Zachichotał 4th.
-hę -Zaciekawił się chłopiec.
-Ah właśnie chcesz ją spotkać hmm... Wiesz musiałbyś mieć klucz i przejąć kontrolę nad Kyuubim. -Powiedział Minato.
-Aaa... to to miałeś w tym zwoju wtedy? -Przypomniał sobie Rudy.
-Eee... Kyuu pogadamy sobie później? -Zapytał z wrednym uśmieszkiem Naruto.
-Oh oh.. patrzcie jaki teraz "grzeczny" no a kto mówił, że Cię wkurzam? Ehh... Naruto skończcie proszę teraz bo jeśli  za chwilę nie skończycie to ja zdechnę z przemęczenia i   wtedy będziecie mogli rozmawiać
 całe wieki. -Odpyskował Rudy.
-Naruto, Kyuubi ma rację niestety trzeba kończyć. -Zasmucił się Minato. -Cieszę się, że rozumiesz i nie jesteś zły.Pa synku -Pożegnał się i znikł. Naruto stał chwilkę płacząc ze szczęścia, po czym powiedział:
-Wrócę do domu. Dziękuje Rudy. -I też znikł z przed klatki. Potem wrócił do domu i anulując swoje klony padł bez sił na łóżko i zasnął.

Rozdział 18

-No więc może zacznijmy od tego, że omal nie dostałem jego śmiertelnym atakiem, nie miałem siły już na walkę i próbowałem uciec. -Zaczął Sannin. -Uciekłem, ale nie daleko. Straciłem przytomność,a jak się obudziłem zobaczyłem Sasuke i Itachiego. Wytłumaczyli mi wszystko i powiedzieli, też o twoich spotkaniach z nimi.
-Niech tylko tę dwójkę dopadnę. -Mruknął wściekle Naruto.
-Spokojnie to ja ich poprosiłem by nic nie mówili nikomu. -Uspokoił go Jiraya. -Zrobiłem to by móc spokojnie obserwować Madarę...
-Ty też wiesz?? Od kiedy? -Zdziwiła się Tsunade.
-Hmmm... No wiesz dawno temu Minato mi coś wspomniał tuż po... -Przerwał i spojrzał na Naruto.
-Tym jak zapieczętował we mnie Rudego. -Dokończył Naruto. -Właśnie ciekawe gdzie jest?
-Co? Jak gdzie jest?! -Wystraszył się Ero-sannin.
-Jiraya-san może najpierw skończ swoją opowieść. -Zbył go Blondyn.
-Ehh... Na czym to skończyłem... aaa... Więc obserwowałem z ukrycia Madarę i dowiadywałem się powoli jego planów. Już skończył planować za niedługo ma już powoli zaczynać. Naruto co to ma znaczyć czy ty wypuściłeś tego potwora? -Zdenerwował się Jiraya. Gdy Naruto usłyszał jak Jego mistrz nazwał jego przyjaciela nie wytrzymał i uderzył go mocno w brzuch.
-On nie jest żadnym potworem. Nic o nim nie wiesz. -Warknął ale po chwili się uspokoił -Przepraszam Jiraya-san ale ja tak po prostu mam.
-Już dobrze Naruto -Powiedział Sannin. -Wytłumaczysz mi co to wszystko znaczy?
-Jiraya-san myślałem, że skoro śledziłeś Madare to wiesz, że to on kontrolował Kyuu. Rudy sam by nigdy nie skrzywdził tej wioski, ani jej mieszkańców. A co do wypuszczenia go to wszystko było za zgodą Tsunade-sama. Zawarłem z nim pakt na zasadzie "Ja pozwalam mu spokojnie tu żyć. on nie atakuje moich przyjaciół ". -Wytłumaczył Blondyn.
-A co jeśli złamie zasadę? -Zapytał Jiraya.
-Cóż życie mu jeszcze miłe jak sam powiada. -Odpowiedział Naruto.
-Ah...Mruknął Jiraya. -Nigdy nie słyszałem o takim pakcie.
-Bo to wiedzą tylko Jinchuuriki i Bijuu. -Uśmiechnął się Namikaze.
-Dobrze Naruto skoro już wszystko sobie wyjaśniliście to powiedz mi Naruto jak twoja nowa drużyna? -Przerwała nagle ciszę Hokage.
-Znaczy dobrze. -Speszył się lekko Chłopak.
-Zdali? -Dopytała Tsunade.
-Zdali.
-To dobrze. -Mruknęła Tsunade i zapisała coś w papierach.
-Naruto ma swoich uczniów? -Zdziwił się Jiraya. Naruto nic nie mówiąc podniósł ręce pokazując, że nie miał z tą decyzją wspólnego. -A Madara?
-Wokół jest pełno ANBU to pomogą w razie czego. -Mruknęła Tsunade. -Naruto możesz już iść jak chcesz.
-Hai -Powiedział Naruto i wyszedł.

sobota, 27 października 2012

Rozdział 17

Sen minął wydawało mu się w zaledwie kilka minut, ale tak naprawdę była już 11:30 gdy wstał. Gdy Naruto zobaczył,
która jest godzina w natychmiastowym tempie ubrał się i pobiegł do Akademii.
-Jasna cholera jak się spóźnię to nie dość, że Tsunade mnie zabije to jeszcze Sakura mnie wskrzesi, tylko po to by mnie
 z powrotem zabić -Pomyślał Uzumaki w drodze do swojej dawnej szkoły. Była 12:02 gdy Chłopak podbiegał do drzwi sali, w której była jego nowa drużyna.
-Ohayo -przywitał się Chłopak. -Gomen za spóźnienie. No więc tak, hmm... Jestem Namikaze Uzumaki Naruto i od dziś
 będę waszym senseiem. Przedstawcie się -Walnął prosto z mostu.
-Jestem Hatori Chika -Przedstawiła się pierwsza. -Lubie słuchać muzyki i ją tworzyć. Nie lubię dennej muzyki, chłopaków, którzy myślą, że są ósmym cudem świata i słabych przeciwników. A moim marzeniem jest zostać
 najlepszą piosenkarką w całym świecie. -Powiedziała dziewczynka ubrana w czarne bojówki, ciemnozieloną koszulkę bez rękawów i z opaską na czole.
-No dobrze następny. -Odezwał się Namikaze.
-Jestem Sanda Natto -Następny przedstawił się chłopiec o oczach tak jasnych, że można, by go pomylić z jakimś Hyuugą. -Lubie ciszę i spokój. Nie lubię hałasu i chaosu. Ten obok to mój brat bliźniak. A nad marzeniami się jeszcze nie zastanawiałem. -Powiedział spokojnie chłopak ubrany w czarną bluzę, białe bojówki i z opaską na szyi białą, tak jak jego włosy.
-Jestem Sanda Ur -Krzyknął chłopiec z ogromnym uśmiechem na twarzy. -Lubie trenować i jeść Natto*. Nie lubię zbyt długo odpoczywać i jeść kulek ryżowych. A moim marzeniem jest być silnym shinobi. -Przedstawił się czarnooki i ciemnowłosy chłopiec w czarnych spodenkach i czarnej kamizelce z opaską na czole.
-Sensei a twoje marzenia i w ogóle? -Zapytała Chika.
-Hmmm... -Zamyślił się. -Lubię moją dziewczynę Hinatę, ramen i walczyć. Nie lubię ludzi, którzy atakują moich bliskich. A moim marzeniem jest zostać największym hokage w historii. -Odpowiedział -Hmm... moja Hinatka całowałem ją...mmmm... dopóki iie przerwał mi Jiraya...zaraz zaraz JIRAYA?!!! Przecież On ... dobra zajmę się szybko dzieciakami i pójdę do Tsunade. -Pomyślał Naruto. -Dobra dzieciaki siadajcie. -Powiedział Naruto lekko poddenerwowany.
-Teraz ja zdecyduję czy nadajecie się na shinobi czy nie. Zamknijcie oczy. -Rozkazał Blondyn. Gdy wszyscy zamknęli oczy byli w lesie.
-Sensei gdzie my.. -Chciała spytać Chika ale nigdzie nie zauważyła swojego sensei.
-Ej patrzcie tu jest jakaś karteczka. -Krzyknął Ur i podniósł ją z ziemi.
-Ciszej jesteśmy w lesie, czytaj -Skarcił go Natto.
-"Dzieciaki jesteście w lesie i musicie się z niego wydostać. Zasady są proste kto ostatni wyjdzie z lasu ten nie zdaje."
 Ha ja pierwszy wyjdę z tego lasu. -Przechwalał się Ur.
-Cicho w tym musi być haczyk -Powiedział Natto. -Nie możemy się rozdzielać dobra Chika umiesz mniej więcej określić gdzie jesteśmy?
-Hmm..nie bardzo myślę, że lepiej by było wejść na drzewo i stamtąd określić, w którą stronę iść. -Podpowiedziała Chika.
-Natto myślisz, żeby to zrobić? -Spytał ciszej i spokojniej Czarno-włosy.
-Wejście na to drzewo normalnie byłoby za długie dlatego Ur robimy to -Powiedział jego Brat i kucnął i ułożył rękę w znak barana, a drugą zacisnął pięść. W tym czasie Ur odbiegł kawałek i szykował się do rozbiegu. W następnej chwili Ur pobiegł prosto na Natto i wyskoczył chwilę przed nim, wtedy Natto uderzył pięścią w stopę Ur i w ten sposób czarnooki
 wyskoczył prawie na sam szczyt drzewa, będąc tam rozejrzał się dookoła i zszedł na dół.
-I co Ur? -Zapytała Chika.
-Około dwa kilometry na wschód i będziemy w wiosce -Zameldował Czarnowłosy.
-Dobrze idziemy. -Powiedzieli razem i ruszyli na wschód.
 W tym samym czasie gdy drużyna 6 "wracała do wioski" tak naprawdę cały czas była w akademii pod wpływem genjutsu Naruto.
-Naruto co ty tu jeszcze robisz? -Spytał Iruka który sprawdzał czy wszyscy już poszli.
-O Iruka-sensei ohayo. Ja sprawdzam tę trójkę. -Uśmiechnął się do swojego starego senseia.
-No tak jesteś ich senseiem. Kto by pomyślał mały rozwrzeszczany Naruto, senseiem. -Uśmiechnął się Umino i ruszył dalej.
-Ur my na pewno dobrze idziemy? -Zapytała zmęczona Chika.
-Na pewno. -Powiedział Sanda.
-To co się...-Przerwała nagle Chika i wyjęła z kieszeni mikrofon, zaczęła śpiewać.
-Hy.. Co się dzieje tracę kontrolę nad genjutsu. -Pomyślał Naruto i uwolnił ich. -Dobra robota dzieciaki! -Ucieszył się.
-Sensei wprowadziłeś nas w genjutsu. -Powiedziała z wyrzutem Chika.
-Wiem wiem ale nie mam czasu. -Usprawiedliwił się Blondyn -Dobra słuchajcie zdaliście. Bądźcie jutro o ósmej na polu
 treningowym nr 6. -Powiedział Naruto i znikł.
 Pojawił się tuż przed drzwiami do biura Hokage. Zapukał i kiedy usłyszał pozwolenie wszedł. Stał chwilę w drzwiach i patrzył to na Tsunade to na Jiraye.
-Yo Naruto! -Przywitał się Jiraya. -chyba nie myślałeś, że mój były uczeń może mnie zabić co?
-Ero-sannin... -Powiedział tylko Blondyn i się rozpłakał.
-Mówiłam, że tak będzie Jiraya -Mruknęła cicho Tsunade, ale on jej nie słuchał tylko podszedł do Naruto i go przytulił.
 Gdy wszyscy już się uspokoili Naruto spytał:
-Jiraya-san jak to ... co to wszystko znaczy?
-No i masz znowu muszę się tłumaczyć. -Stęknął Białowłosy -Więc zacznijmy może....
 

*Tradycyjna japońska potrawa przygotowywana ze sfermentowanych ziaren soi.

Rozdział 16

Była w pół do 21 i Naruto powoli zbliżał się do domu Kiby. Po drodze spotkał jeszcze kilku ludzi, którzy prosili go o autografy. Spotkał też braci Uchiha i Ayę, razem dotarli do Kiby. Gdy zapukali drzwi otworzył gospodarz.
-O przyszliście na czas. Akurat zaczynamy. -Przywitał się Inuzuka.
-Siemka ludzie! -Krzyknęła się ze wszystkimi Aya.
-Siemka! -Odpowiedzieli.
Zabawa się rozkręcała powoli. Na początku wszyscy stali pod ścianą, ale wkrótce zostali już tylko Naruto, Aya, Sasuke i Hinata.
-Hmm... chodź Naruto -Powiedziała Aya i pociągnęła go na parkiet, tam go zatrzymała i poszła pod ścianę. Najpierw podeszła do Sasuke i powiedziała:
-Popilnuj Naruto, żeby nie uciekł.
-Co będę z tego miał? -Targował się Uchiha.
-Ehh co chcesz? -Podjęła się Fioletowo-włosa.
-Zatańczysz ze mną, a popilnuję go -Odezwał się Sharinganowiec.
-E... do jakich poświęceń trzeba się porywać by pomóc przyjaciołom co? -Pomyślała. -no ok -Zgodziła się Hike.
 Potem podeszła do Hinaty i ją też wyciągnęła na parkiet.
-No dobra Naruto to jest Hinata. Hinata to jest Naruto. Wy oboje się kochacie, a teraz sobie to powiecie jak zniknę ok? No to ja lecę. -Walnęła prosto z mostu Aya i poszła do Sasuke. Naruto i Hinata stali przez chwilę, w ciszy.
-H-Hinata-chan zatańczysz ze mną? -Wyjąkał Blondyn.
-O-oczywiście Naruto-kun -Odpowiedziała i tańczyli przytuleni do siebie. W między czasie Aya i Sasuke przetańczyli jedną piosenkę i wrócili na swoje miejsca.
-Aya-chan czemu nie tańczysz? -Zagaił Kiba.
-Bo jestem technikiem architektury i sprawdzam czy ściana się nie zawali hehe... A tak na poważnie to nie mam z kim, a ty? -Zażartowała Złotooka.
-A mnie nie podobają się tutejsze dziewczyny. Jedyną nadzieje w żeńską część Konohy pokładam w tobie i Hinacie. -Wyznał szczerze Inuzuka.
-We mnie i Hinacie? Czemu? -Zdziwiła się Aya.
-Bo wy jedyne nie piszczycie "Sasuke-kuuuuuuun" -Zapiszczał Kiba.
-Hehehe... No wiesz ja też nie lubię jak dziewczyny się tak zachowują -Uśmiechnęła się Fioletowo-włosa.
-Propo widziałem jak tańczyłaś z Sasuke -Napomknął Psiarz. -Myślałem, że go nie cierpisz.
-Bo nie cierpię. -Odparowała Hike. -Tańczyłam bo to było w umowie. Znaczy on miał pilnować by Naruto nie spieprzył z parkietu, a ja w zamian miałam z nim zatańczyć.
-Aha... -Mruknął Kiba. -Słuchaj ja muszę lecieć, więc Pa!
-Pa! -Pożegnała się Aya. Impreza trwała jeszcze do 2 w nocy, ale Naruto i Hinata zniknęli gdzieś dużo prędzej.
<<Pare godzin wcześniej>>
-H-Hinata-chan zatańczysz ze mną? -spytał Naruto
-O-oczywiście Naruto-kun -Odpowiedziała i tańczyli przytuleni do siebie.
-Hinata-chan może przejdziemy się? -Zaproponował Blondyn po dość długiej ciszy.
-Tak możemy. -Ucieszyła się i wyszli z domu. Przespacerowali się przez całą Konohę.
-Hinata-chan wiesz jakie mam marzenie prawda? -Zaczął Chłopak.
-Tak chcesz zostać hokage. -Odezwała się -I na pewno nim zostaniesz.
-Arigatou Hinata-chan, ale wiesz od pewnego czasu doszło jeszcze jedno marzenie -Uśmiechnął się Namikaze.
-Jakie? -Zapytała Hinata.
-Moim marzeniem jest, żebyś była moją dziewczyną. -Powiedział lekko speszony -Czy chcesz...
-Na-Naruto-kun oczywiście, że chce. -Ucieszyła się i przytuliła do Blondyna Hinata.
-Ona chce być ze mną YATTA. Co się ze mną dzieje ja się czerwienie?? Kuso iie wiem czy dobrze zrobię, ale raz się
 żyje -Pomyślał Naruto i zaczął całować Hinatę. Całowali się długo i namiętnie. Gdy skończyli Uzumaki odezwał się:
-Hinata-chan ja przepraszam ja ja....
-Ciiii... -Szepnęła cicho Białooka i pocałowała go znowu. Tę scenę widziała jedna para, która akurat tędy przechodziła.
 Byli to Tsunade i Jiraya. Sannin już wyciągał notes by opisać to zdarzenie gdy poczuł, że ktoś go łapie za kark i rzuca nim o ścianę. Tym kimś była oczywiście Tsunade, która rozwalając ścianę spowodowała mały huk.
-Co to było? -Przerwała słysząc owy huk Hinata. Naruto zdenerwowany lekko tym, że ktoś przerwał tą piękną chwilę rozejrzał się. W oddali zobaczył dwie ludzkie sylwetki, przyjrzał się im bardziej i zobaczył wściekłą Tsunade i leżącego pod rozwaloną ścianą Jiraye.
-Nie przejmuj się tym Hinata-chan. -Powiedział Naruto. -Późno już może Cię odprowadzę do domu?
-Szkoda, chciałabym jeszcze z tobą pobyć. -Posmutniała lekko Hyuuga.
-Nie martw się, przecież jest jeszcze jutro i pojutrze i popojutrze ,itd ,itd -Pocieszył ją Blondyn idąc z Nią do jej domu. Szli rozmawiając i śmiejąc się razem. W pewnym momencie spostrzegli, że są już pod domem Ciemnowłosej.
-Już jesteśmy. -Powiedział Namikaze i pocałował ją. -Słodkiej nocy życzę.
-Dobranoc Naruto-kun. -Pożegnała się Hinata i weszła do domu. Uzumaki poczekał jeszcze chwilę pod jej domem i ruszył do siebie. W domu wziął szybki prysznic, nastawił budzik i położył się spać. Śniło mu się wiele miłych wspomnień w tym to dzisiejsze.

Rozdział 15

-Co się stało Naruto? -Zapytała Tsunade
-Najpierw pozwolę sobie spytać się Ciebie Tsunade-sama czy słyszałaś o walce między Sasuke a Itachim? -Zaczął Chłopak.
-Tak i słyszałam też, że wczoraj był i walczył z Peinem, tak jak i Sasuke -Odpowiedziała coraz mocniej zaciekawiona.
-No właśnie, nie dawno Tsunade-sama pytałaś się mnie skąd wiem o ataku i kilku innych sprawach. Nie odpowiedziałem wtedy, bo Danzou jeszcze żył. Ale teraz chcę wyjaśnić, tym informatorem był Itachi Uchiha -Wyznał Naruto.
-Zaraz, zaraz zdrajca wioski, wydał Akatsuki? -Zdziwiła się Hokage.
-On nie jest zdrajcą, to Danzou go zmusił by to zrobił -Bronił go Uzumaki. -Danzou obezwładnił go jakimś jutsu ..-
Namikaze długo tłumaczył Tsunade  wszystko począwszy od zagłady klanu Uchiha po dzień wczorajszy.
-Rozumiem, a czemu mi to mówisz? -Zainteresowała się Sannince.
-No i dochodzimy do sedna sprawy. Już mówię Itachi nie zdradził wioski chronił ją przez cały czas. Pogodził się z Sasuke. I czy nie można by tak, na przykład przywrócić ich do wioski? Na przykład jako bohaterów walki z Peinem. -Zaproponował.
-Naruto... wiesz my wiemy co się stało, ale jak to wiosce chcesz wytłumaczyć? Mieszkańcy na pewno nie przyjmą go ot tak, będą się kłócić. -Zastopowała go Kobieta.
-No to wytłumaczę jeszcze raz wszystkim i każdemu z osobna. -Zaoferował się żywo Młodzieniec.
-To przyprowadź ich obu tu. -Zgodziła się Tsunade.
-No możecie przestać się już ukrywać. -Zawołał w stronę okna, zachrypniętym od ciągłego mówienia Naruto
-Od kiedy wiesz, że tu jesteśmy Młotku? -Prychnął Sasuke.
-Gdzieś od połowy. -Odpowiedział Itachi. -Już tak spojrzałeś w to okno. Tak nawiasem mówiąc to słabe są te gałęzie.
-Eh...-Westchnęła Sanninka. -Sama nie wiem, tak bardzo nam pomogliście, eh... SHIZUNE
-Hai Tsuna... -Przerwała Brunetka widząc braci Uchiha.
-Spokojnie wołałam cię w ich sprawie, daj im nowe hitai-ate i załatw wszystko w papierach. -Rozkazała Tsunade.
-A-ale oni są przecież...-Jąkała się Shizune.
-Ehhhh... Chodź Shizune-sama. -Westchnął Naruto i wyszedł ciągnąc ją ze sobą. Tam jeszcze raz wytłumaczył całą sytuację, ale na tyle głośno by inni też usłyszeli tę historię. Gdy Shizune usłyszała tę opowieść zrozumiała swoją sensei i ruszyła do budynku Kage prosząc Naruto by poszedł z nią po hitai-ate dla braci. Naruto wiedział, czemu poprosiła jego, a nie tamtą dwójkę, więc zgodził się.

Po jakimś tygodniu ludzie pogodzili się z tym, że Itachi i Sasuke wrócili.
Była 13, a do drzwi naszego bohatera ktoś zapukał. Gdy Naruto otworzył drzwi zobaczył jednego z ANBU.
-Naruto-san Summinmasen, że przeszkadzam, ale Hokage-sama prosi,
 abyś przyszedł do niej zaraz. -Odezwał się speszony ANBU.
-Dobrze wstawię się tam za chwilę. -Powiedział Naruto. -Czy coś jeszcze?
-Z-znaczy bo... ja bym bardzo chciał...-Jąkał się mężczyzna. -Naruto-san czymógłbyśdaćmiautograf. -Powiedział szybko.
-Co? Ja? A a ... czemu? -Speszył się Namikaze.
-Bo Naruto-san jesteś bohaterem w wiosce. Mam dziecko i ono jest twoim fanem, więc jakbym przyniósł mu twój autograf, tak bardzo by się ucieszył -Zaczął tłumaczyć się ANBU.
-E... naprawdę? -Mruknął zawstydzony Blondyn. -No dobrze.
-HE? Arigatou Gozaimasu Naruto-san -Ucieszył się ANBU gdy dostał kartkę z podpisem Naruto.
-Nie ma za co. -Powiedział Naruto i ruszył do Tsunade. Tam stojąc przed drzwiami zapukał i po usłyszeniu "wejść" wszedł
 do środka.
-Oh Naruto dobrze, że jesteś. -Zaczęła Tsunade. -Słuchaj jutro kończą się egzaminy na gennina, nie mam jednego senseia, a ty jesteś jounninem i czy nie mógłbyś wziąć drużyny 6?
-Tsunade-sama nie jest to trochę za niebezpieczne Madara jeszcze żyję. Znaczy wiem, że najpierw taka drużyna będzie miała misję w wiosce, ale później będzie gotowa by wyruszyć na misję rangi C. A skoro ja jestem głównym celem Madary to mogłoby być niebezpiecznie za każdym razem gdy wyjdę z wioski -Wycofywał się Uzumaki.
-Wiem Naruto ale wokoło wioski i na granicach jest mnóstwo ANBU, więc w razie czego pomogą Ci. -Naciskała Sanninka.
-Tsunade-sama to jest propozycja nie do odrzucenia prawda. -Bardziej stwierdził niż spytał Blondyn.
-Masz rację.
-Ehh... Zgoda.
-Dobrze. Jutro wstawisz się o 12 w akademii do sali 205 tam będzie twoja drużyna. -Rozkazała ucieszona Sanninka.
-Hai Tsunade-sama. -Powiedział Naruto i wyszedł. Postanowił iść na ramen
-Ohayo staruszku 4 ramen poproszę. -Przywitał się z właścicielem.
-Ohayo Naruto. -Przywitał się Kiba.
-Ohayo Kiba co tam? -Zapytał Blondyn.
-A nic takiego robimy dziś imprezę wpadniesz? -Poinformował Inuzuka.
-No mogę ale szybko się zmyję bo jutro mam spotkać się z nową drużyną -Zgodził się Niebieskooki.
-Nową drużyną? -Zdziwił się Psiarz. -Zostałeś senseiem? hahah...
-Tak zostałem senseiem praktycznie do tego zmuszony -Warknął cicho Namikaze.
-No dobra ja muszę lecieć powiadomić jeszcze parę osób. -Pożegnał się Brunet wstając. -Pamiętaj przyjdź o 21 do mnie.
-Ok przyjdę -Rzekł Naruto i zaczął zajadać swoje ramen. Potem poszedł do domu przygotować się do imprezy.

Rozdział 14

Naruto zmęczony i zaskoczony reakcją lidera akatsuki wracał powoli do wioski. Gdy doszedł do bram wioski zobaczył tłum ludzi, który wykrzykiwał jego imię.
-Widzisz cała wioska jest Ci wdzięczna. -Odezwał się ktoś z tyłu
-HY...o ohayo Ita...
-Ćśś... bo jeszcze usłyszą. Słuchaj Tsunade walczyła z Danzou. -Przerwał mu Itachi
-I kto wygrał? -Spytał zaciekawiony Młodzieniec.
-Tsunade. Danzou zginął. -Powiedział z ulgą Uchiha.
-Na prawdę to można porozmawiać z Tsunade, żeby przywróciła i Ciebie i Sasuke do wioski. -Ucieszył się Naruto.
-No właśnie Tsunade jest w szpitalu, w ciężkim stanie. Sakura nie wie co jej jest -Rzekł ponuro Brunet.
-Nie tracę czasu pójdę do szpitala porozmawiam z Tsunade postaram się jej pomóc. -Powiedział Naruto i pobiegł do wioski.
 

Po tym jak przedarł się przez tłum fanów udał się do szpitala.
-Naruto-san, Naruto-san. -Krzyczała jakaś pielęgniarka biegnąc w jego stronę. -Tsunade-sama chce się z tobą widzieć.
-O to dobrze. -Powiedział Naruto i ruszyli do sali, w której była Sanninka.
-Naruto...-Powiedziała ledwo Tsunade. Wyglądała strasznie była cała obandażowana i ledwo mogła oddychać.
-Spokojnie Tsunade-sama. -Powiedział Naruto pisząc coś na skrawku papieru.
-Naruto ty chcesz zostać hokage i na pewno nim zosta...
-Tsunade-sama proszę nie kończyć tego zdania, wszystko będzie dobrze. -Przerwał Naruto i przywołał małego ptaszka, do którego przywiązał list i wypuścił za okno. -Na prawdę, słyszałem o tym, że jest ciężko ale mogę pomóc. Znaczy ja, jako ja nic nie zrobię, ale pomoc moja zaraz będzie.
-O czym ty mówisz? Jaka pomoc skąd? -Spytała zdziwiona Tsunade.
-Wysłałem list do Kiri-Gakure tamtejszy medic-nin, jest mi coś winny, pomoże na pewno. -Powiedział spokojnie Uzumaki.
-Naruto jesteś piekielnie mądry i piekielnie silny i ... -Mówiła Tsunade. -i jesteś mieszanką swoich rodziców.
 Naruto nic nie powiedział tylko uśmiechnął się lekko.
-Przepraszam Tsunade-sama ale jest tu jakiś człowiek powiedział, że koniecznie musi spotkać się z tobą. Powiedział też, że jest tu na prośbę Naruto-san -Powiedziała stojąc w drzwiach młoda pielęgniarka.
-Naruto to jest ta twoja pomoc? Szybki jest. Wpuśćcie go -Rozkazała Hokage.
-Raczej Mito jest jest szybki. -Poprawił ją Naruto.
-Konnichiwa Hokage-sama Ohayo Naruto jestem jak prosiłeś. -Przywitał się granatowowłosy 17-latek. -Spokojnie Hokage-sama
 jestem młody, ale jestem najlepszy w wiosce. -Dodał widząc niepewną minę Kobiety.

-Czy wasz Mizukage, pozwala na takie wypady? -Zaciekawiła się Tsunade.
-Nasza Mizukage uważa, że jeśli ktoś z jej wioski ma dług, to powinien go spłacić nie bacząc na zakazy. Oczywiście potem będę musiał się z tego wytłumaczyć. Choć nie sądzę, bym miał z tego jakieś straszliwe konsekwencje. -Odpowiedział Młodzieniec. 
-Fajnie, że jesteś Genpaku. -Przywitał się Naruto.
-Muszę się jakoś odwdzięczyć za uratowanie przed Peinem. -Powiedział Genpaku.
-Taaa... -Mruknął lekko zażenowany Chłopak.
-Peinem? -Zdziwiła się Hokage. -Tym który został zniszczony pół roku temu?
-Taaa... haha...-Roześmiał się Genpaku. -Dokładnie wtedy i w tym miejscu.
-Ekhem... to ja wyjdę i nie będę przeszkadzać. -Odezwał się Namikaze i wyszedł.
 

Minęła godzina, a młody Blondyn czekał przed salą, w której leżała Tsunade.
-Naruto? -Podeszła do niego Sakura -Co ty tu jeszcze robisz?
-Wiesz tam jest mój przyjaciel, pomaga Tsunade. -Rzekł Naruto -A ja muszę jeszcze porozmawiać z Tsunade.
-Nie wygląda na to, żeby szybko skończył, a godziny odwiedzin się skończyły wiec lepiej przyjdź jutro. -Poradziła Haruno.
-Dobrze to poczekam jeszcze tylko na Genpaku, żeby go odprowadzić. -Stwierdził patrząc przed siebie.
-Jak chcesz. -Wzdrygnęła ramionami. -Ja muszę iść na obchód więc do zobaczenia.
 

Naruto jeszcze długo czekał, zanim granatowo-włosy wyszedł.
-I jak? -Spytał Naruto.
-Jest dobrze jutro powinno być lepiej, a jeśli dobrze wszystko pójdzie to za dwa dni powinna wyjść. -Odezwał się uradowany Genpaku.
-To dobrze. -Westchnął z ulgą Niebieskooki. -Chodź nie będziesz tak późno wracał do domu prześpisz się u mnie.
-Dobrze tylko przekażę jeszcze parę wskazówek tutejszym medic-ninom. -Rzekł i ruszył do Ino, która była akurat obok.

 Gdy doszli do domu zobaczyli Takiego, który też był zmęczony.
-O Naruto ja chyba wrócę do sie... cie... eehh nie wiem jak to nazwać -Zakręcił się Taki.
-Rozumiem wracaj. -Kiwnął głową Namikaze.
-Wiesz jak byłem sam z Hokage to rozmawialiśmy trochę. -Zaczął Genpaku, jedząc późną kolację. -Wiesz ogólnie o medic jutsu, ale nie tylko.
 Bo jeszcze coś napomknęła o tym, że chyba ucieknie z wioski...
-Że co?!! -Przeraził się nie na żarty Uzumaki.
-No tak powiedziała, ale powiedziała też, że wcześniej wybierze 6 hokage i, że to może...
-Pewnie Kakashi-san. -Wtrącił Blondyn.
-Właśnie nie, bo ty -Skończył 17-latek.
-Co?! Ta kobieta chyba oszalała. Nie wiem... Zmęczona... Może była, nie wiedziała co mówi -Mówił zaskoczony Naruto.
-Wiesz co to ja tu jestem medic-ninem i to ja z nią rozmawiałem i wiem, że mówiła całkiem poważnie. Zresztą nie ważne powiedz mi chcesz zostać hokage to czemu się wzbraniasz teraz przed tym? -Oburzył się lekko Genpaku
-Nie to, że wzbraniam się całkowicie, ale tylko uważam że jeszcze za wcześnie. -Powiedział racjonalnie Naruto.
-Głupio gadasz. -Skomentował chłopak. -Późno już czas spać bo może ty nie ale muszę wrócić do siebie i iść do szpitala na dyżur. -Dodał patrząc wściekle na zegarek.
-Racja ja też muszę wcześnie wstać -powiedział Naruto po czym patrząc błagalnie na kolegę i poprosił -Obudzisz mnie?
-ok ok -Odpowiedział i zasnęli snem spokojnym, przynajmniej jak na ich "ninjowskie" możliwości.
 

Była 5 rano, Genpaku już wstał. Pamiętał, że miał obudzić swojego kolegę, i wiedząc że nawet zimna woda go nie obudzi. Podszedł do niego i powiedział mu na ucho:
-Naruto Pein zniszczył Ci budkę z ramenem
-Co!? Co?! Coś ty powiedział! -Obudził się natychmiast Blondyn i dopiero po chwili zauważył, kolegę tarzającego się  po podłodze ze śmiechu. -yhh...Nie mogłeś mnie obudzić jakoś mniej drastycznie? -Żachnął się "lekko" zdenerwowany.
-I niby ty byś od tak wstał? -Zapytal Genpaku krztusząc się ze śmiechu.
-Yh... racja. -Przyznał się niechętnie wściekły Naruto.
 Po tym powitaniu obaj młodzieńcy wykonali poranne czynności. Naruto pomógł koledze szybko dotrzeć do swojej wioski, następnie sam poszedł do szpitala.
-Konnichiwa Tsunade-sama. -Przywitał się Uzumaki.
-Konnichiwa Naruto-kun coś się stało? -Zapytała Blondynka.
-I tak, i nie. -Powiedział tajemniczo Naruto po czym dodał całkiem poważnie. -Musimy porozmawiać.

sobota, 20 października 2012

Rozdział 13

Nadszedł ten okrutny dzień na który wszyscy czekali. Jedni z niecierpliwością (Pein i Konan), inni ze strachem (mieszkańcy Konohy), a jeszcze inni z myślą o pokonaniu lidera akatsuki (nasi wspaniali shinobi).
 Był wczesny ranek, a Naruto wypuszczony ze szpitala dzień wcześniej już wstał. Myślał o tym jak to wszystko pójdzie, czy da radę Peinowi, czy nikomu nic się nie stanie, i czy Danzou nic nie zrobi. Gdy tylko wyrwał się ze swoich myśli zauważył, że jest już 8, więc wstał zjadł śniadanie
 i wykonał wszystkie poranne czynności.
-Spokojnie do tego podchodzisz, za spokojnie -Mruknął Taki. -Co się stało zwykle zachowujesz się jakbyś miał ADHD?
-Rudy pamiętaj, że nie udaję już idioty, a do dnia dzisiejszego trzeba podejść spokojnie, bo inaczej coś się może spier****ć. -Odpowiedział Naruto.
-Jak przeklinasz. Spokojnie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Omówiliśmy go z Itachim i Sasuke chyba miliony razy. Wszystko wiedzą. -Żachnął Rudy.
-I to ma być powód, żebym biegał jak idiota wkoło i wrzeszczał, że pokonamy tego skur****a? -Spytał zirytowany Blondyn.
-Naprawdę powinieneś do tego podejść jakoś luźniej, za dużo przeklinasz. -Powiedział Rudy.
-Taaa... musimy iść do Tsunade. Kazała wszystkim przyjść. -Rzekł przeciągle Naruto. -Gennini i mieszkańcy już chyba są, albo idą do schronów prawda?

-DOBRA!! SŁUCHAJCIE mnie uważnie za kilka godzin lider akatsuki zaatakuje my musimy obronić naszą wioskę! Będziemy wszyscy walczyć, a dzięki naszemu oddziale kryptologów wiemy wiele ważnych informacji na temat wroga...
-Tak właściwie to dzięki Naruto -Wtrącił się Shikamaru.
-A propo Naruto, czy nie lepiej jest gdzieś go ukryć? Jest Jinchuuriki, a Pein chce tylko jego. Jak go dopadnie to stracimy naszą naj....
-ZAMKNIJ MORDĘ PARSZYWY DZIADU!! NARUTO JEST JOUNINEM I SHINOBI KONOHY I BĘDZIĘ WALCZYŁ ZA WIOSKĘ JAK PRAWDZIWY SHINOBI!! -Wrzasnęła wściekła Tsunade do Danzou. - I zapamiętaj to sobie
raz na zawsze ON NIE JEST ŻADNĄ PIEPRZONĄ BRONIĄ!! A teraz do rzeczy wiemy wiele na temat wroga,musimy to wykorzystać. Uda nam się uratować wioskę !! ROZEJŚĆ SIĘ I PRZYGOTOWAĆ!

-Fiuuu... Babcia jaką wiązankę puściła tej kalece, aż go zatkało hehe... -Odezwała się Aya.
-Taaak... niezłą. Ty się nie przejmujesz? A tak w ogóle to co powiedziałaś ojcu? -Spytał Naruto.
-Przejmuję się jak nie wiem co ale tego nie pokazuje. A ojcu powiedziałam, że jadę z koleżankami na wakacje do Kraju Fa.l -Odpowiedziała Brunetka.
-Tam była nasza pierwsza misja prawda? Heh... wydaję się to całkiem niedawno, jednak minęło te 5 lat od wtedy. Prawda? -Powiedział Naruto. Nagle przy wschodniej bramie rozległ się donośny wybuch
-Zaczęło się -Krzyknęli naraz wszyscy, shinobi ruszyli w tamtą stronę, ale Naruto w pewnym momencie się zatrzymał.
-Co ty robisz musimy tam biec! -Krzyknęła Aya.
-Nie to pewnie ten najsłabszy, za głośne zrobił wejście -powiedział Naruto i rozejrzał się dookoła. -Chodź! kierując się w niebo. Stanął w powietrzu i zobaczył, przy wschodniej bramie masę shinobi i jak przewidział jednego z
 najsłabszych Peinów. Gdy rozejrzał się uważniej zobaczył, że przy północnej bramie niepostrzeżenie przedostaje się
 Yahiko. Od razu ruszył w tamtą stronę i krzyknął do Ayi -rozejrzyj się dokładnie jeszcze raz jak zobaczysz któregoś
 to idź do niego.
-Hai -Krzyknęła ale z nikłą myślą, że Blondyn usłyszał.

Tymczasem na północy, wśród martwych shinobi stał spokojnie Pein.
-Uzumaki Naruto -powiedział powoli Pein -widać nie będę musiał Cię szukać po całej wiosce
-Namikaze Uzumaki jeśli już, a poza tym nie pokonasz mnie tymi kilkoma sztuczkami -powiedział Naruto
-Taki pewny?! WALCZMY!! -krzyknął Yahiko i wyciągnął ręke i chciał przyciągnąć do siebie chłopaka ale ten dalej stał
 na miejscu. Wykonał Kage Bunshin w wyniku czego obok pojawiła się dwójka klonów, która zaatakowała Peina. Ten
 chciał ich utrzymać na miejscu ale i to nie skutkowało. Zdziwiony usłyszał tylko z daleka RasenShuriken i widział już
 jak wielka niebieska chakra w kształcie shurikena leci w jego stronę, Naruto na których nie działała jego specjalność
 rozpływają się w powietrzu. -Genjutsu -Zdążył tylko powiedzieć i padł martwy na ziemie. Zaraz obok pojawił się Blondyn i powyciągał wszystkie kolczyki z ciała Yahiko pomniejszył jego ciało i ruszył do kostnicy, aby oddać ciało wroga.
-Naruto to jest ten najsilniejszy? -Spytała zdziwiona Ino.
-Nie ważne lecę jeszcze jest kilku do pokonania -powiedział Chłopak
-Dokładnie 3 -Powiedziała Aya która pojawiła się tuż obok z ciałem jednego z Peinów.
-Już skończyłaś i to z drugim z najsilniejszych Peinów? Wow -Powiedział z uznaniem Naruto i pobiegł na pole walki. Gdy dotarł na zachód gdzie był 3 Pein zauważył zdziwione twarze mieszkańców, a w górze ujrzał walczących Peina i Itachiego. Uśmiechnął się lekko i ruszył na południe, ale wiedział już, że ujrzy tam drugiego z braci Uchiha w walce z
 Peinem. Gdy przekonał się, że tak jest ruszył na wschód, ale i tam Pein ciągnął resztkami sił zaś Kakashi i kilku innych najsilniejszych jounninów dawali sobie świetnie radę. Naruto więc bez wahania ruszył do lasu śmierci, by spotkać się z Nagato czyli prawdziwym Peinem. Tam długo rozmawiali na temat wojny, pokoju i Jirayi, aż Pein powiedział:
-Pokonaliście wszystkie moje ciała, Itachi w końcu się ujawnił, a ty masz rację dlatego..-zaczął układać ręce w pieczęcie
-Nagato chyba nie chcesz użyć "Gedou Rinne Tensei" ? -Krzyknęła Konan.
-C-co on chce zrobić? -Spytał zdziwiony Naruto.
-Chce przywrócić do życia wszystkich mieszkańców Konoha. tak jak ty przywróciłeś mnie na właściwą ścieżkę. -Powiedział Nagato i umarł.
-A ty Konan co chcesz zrobić? -Zapytał Naruto po kilku minutach, gdy tylko otrząsnął się.
-Ja wrócę do naszej wioski, będę o nich dbała i wierzyła, że twoje tak jak Yahiko i Nagato spełnią się i na świecie
 będzie pokój. W razie kłopotów możesz liczyć ty i twoja wioska na wsparcie z Ame-Gakure. -Odpowiedziała Konan. -Ah i uważaj na Madare chyba niedługo zaatakuje, niestety nie wiem za wiele bo nie zdradzał nigdy nam swoich planów.

Rozdział 12

    Ledwo dotarli do wioski, a obok nich pojawił się Konohamaru, Kakashi, Shikamaru i Sakura.
-Eeeejjj.... a gdzie jest Naruto-niichan?
 No gdzie? gdzie? -Dopytywał się Gennin.
-Konohamaru-kun uspokój się na pewno nic mu nie jest. -Powiedział Kakashi. -Prawda? -Zwątpił lekko.
-Ehh... nic mu nie jest...-Powiedziała Tsunade.
-Tsunade-obaachan możemy iść szybciej bo długo jeszcze tego nie utrzymam. -Odezwała się Aya.
-IDZIEMY do szpitala... Kakashi, Konohamaru też idziecie. -Rozkazała Hokage i ruszyli w piątkę do szpitala. Tam szybko zajęto się rannym, a w tym czasie Tsunade i Kakashi rozmawiali i wypytywali Konohamaru.

-Konohamaru o czym rozmawiałeś z Naruto? -Spytał pierwszy Kakashi.
-Eee... Naruto-niichan prosił abym dał tobie Tsunade-sama  list niepostrzeżenie i jeszcze prosił, bym szpiegował Danzou -Odpowiedział niepewnie Chłopiec.
-Czy ON oszalał kazał genninowi śledzić wyszkolonego dowódcę ANBU? -Krzyknęła Sanninka.
-Niekoniecznie Hokage-sama. -Odezwał się spokojnie Kakashi. -mógł wykorzystać pozycję społeczną chłopca, np. Danzou z pewnością go zauważył ale nic nie mógł mu zrobić w wiosce. -Wytłumaczył.
-Ale poza wioską owszem!! -Denerwowała się dalej -Ale... racja nie wyjdzie sam poza wioskę ewentualnie z jakimś jouninem. -Poprawiła się.
-No dobrze Konohamaru śledziłeś Danzou może udało Ci się dowiedzieć czegoś? -Pytał dalej Kakashi.
-Widziałem jak kłóci się ze starszyzną. Nie dużo ale jeszcze zanim mnie zauważył widziałem jak rozmawiał ze swoimi agentami. Mówili coś o szpiegu w oddziale ANBU SPECIAL, który ma zniszczyć ten oddział
 od środka. -Powiedział Gennin.
-To i tak dużo się dowiedziałeś Konohamaru hehe... -Odezwał się ktoś z tyłu.
-Naruto co ty tu robisz? Nie powinieneś teraz leżeć w sali i się kurować? -Spytała wkurzona Tsunade.
-Tsunade-samaa... kiedy ja już się wykurowałem... nic mi nie jest, mi się nie chce tam leżeć. Poza tym byłem ciekawy czego dowiedział się Konohamaru. -Uśmiechnął się przepraszająco Naruto.
-Od kiedy tu jesteś Naruto? -Spytał Kakashi.
-Eheheheh...-Zaśmiał się zakłopotany i powiedział. -Od kiedy Tsunade-sama martwiła się o moje zdrowie psychiczne.
-Od kiedy?? Marsz natychmiast do pokoju masz tam być. Rozumiemy się? Powiedziała i gdy tylko Naruto zniknął w swoim pokoju powiedziała: -Konohamaru idź po Sakure i powiedz jej, żeby pilnowała go.
-Hai -Powiedział Konohamaru i z ulgą ruszył po Sakurę.

-Naruto-niichan gdzie się ukryłeś, nawet Kakashi-san Cię nie widział, a pojawiłeś się tuż za Tsunade-obaachan? -Spytał zdziwiony Gennin.
-Heh.. zwykłe jutsu niewidzialności i ukrycie... właściwie mała ilość chakry hihi... ale na prawdę dużo się dowiedziałeś,
 Ejj... jak tak dalej pójdzie to zostaniesz szybciej ode mnie Hokage -Powiedział Naruto.
-Nie mów tak jesteś ode mnie o niebo lepszy no i jesteś ode mnie starszy i jesteś już jouninem i .. i .. jeszcze wiele
 wiele mądrzejszy. -Oburzył się. -Poza tym ja chyba nigdy nie zostanę hok...-Dodał ze smutkiem chłopiec.
-Co ty gadasz chłopaku czy ty się przypadkiem nie uderzyłeś się gdzieś w głowę? Weź lepiej się idź zbadać u jakiegoś medic-nina, a najlepiej od razu u Sakurci, bo teraz to ty jakieś bzdury gadasz. Jak nigdy nie zostaniesz hokage, prędzej ja mogę nie zostać przez lisa, ale ty nie jesteś jeszcze zbyt mądry, silny, ale masz dopiero 12 lat, czyli masę czasu na polepszenie się. A tylko dzięki takiemu gadaniu możesz nigdy nie zostać hokage. Niepewnego Kage żadna wioska, by nie chciała. dlatego Ty teraz powiesz, że zostaniesz z pewnością hokage, i że skoro udało Ci TAK WAŻNYCH informacji się dowiedzieć to dasz rade większym wyzwaniom. Poza tym chyba iie zapomniałeś jak obiecałeś, że kiedyś będziemy razem walczyć
 o tytuł hokage. -Przerwał chłopcu Naruto.
-No no Naruto jaki monolog, Konohamaru, aż przytkało. -Powiedziała Różowowłosa.
-O Sakura od kiedy tu jesteś? -Spytał zdziwiony Blondyn.
-Od kiedy powiedziałeś, Konohamaru żeby poszedł się zbadać. Swoją drogą ty też tak nie gadaj. Lis nie lis ale i tak cała wioska tobie już ufa. Więc nic nie staje Ci na przeszkodzie -Powiedziała Sakura.
-Racja, uhmm... Sakura-chan mogę już wyjść muszę się z kimś spotkać.
-Ehh... Naruto nawet jeśli bym chciała to nie mogę Tsunade-sama mnie tu zostawiła, żebyś nie wychodził. -Odpowiedziała.
-To może zawołam Tsunade-obaachan? -Zaproponował Konohamaru, który się dopiero co otrząsnął, i zaraz pobiegł do pokoju lekarskiego. Po chwili w pokoju pojawiła się Tsunade.
-Naruto gdzie Cię znowu ciągnie co? -Zaczęła Tsunade.
-Bo ja muszę się spotkać ze swoim informatorem. -Powiedział Naruto -...ale przecież nic mi nie jest. -Dodał po chwili.
-Nie? Gdyby tak było to bym Cię puściła, ale tak nie jest więc tak nie zrobię -Rzekła Blondynka.
-No ale ja muszę noo.... -Powiedział z błagalną miną Naruto.
-Naruto a Taki-san nie może pójść? -Spytała Tsunade.
-Nie wygram? Na pewno?? -Próbował dalej.
-Naruto nie po prostu nie i już. Rozumiesz? -Powiedziała stanowczo Sanninka.
-No dooobrzeeeee...Rudy idź sam na to spotkanie ja się stąd Kuso nie wyrwę, a tak bardzo bym chciał...ehhh... -Przekazał Rudemu nie zdając sobie sprawy, że ostatnie westchnięcie powiedział na głos.
-Co tak wzdychasz sam... no prawie sam tego chciałeś -Powiedziała Blondynka.
-Noo wiem ale tak bardzo chciałem być na tym spotkaniu. -Powiedział chłopak.
-No nie martw się wyjdziesz za kilka dni. -Podtrzymywała go  na duchu Hokage.

Rozdział 11

Nagle na polanę wbiegli ANBU a z nimi Danzou.
-Kuso!-Krzyknął Naruto i po chwili wykonał pieczęcie. -Kuchiyose no Jutsu. Konohamaru wskakuj na Mito i lećcie do
 wioski. Odszukajcie Ayę i Takiego. Mito wróć z nimi, a Konohamaru niech zostanie. -Rozkazał Naruto, a obaj zrobili to co kazał.
-Myślisz, że pozwolę mu uciec od tak? W wiosce jak mnie śledził nic zrobić nie mogłem, ale teraz!  Powiem tym staruchom, że zabił ich dzieciak od kyuubiego. -Powiedział Danzou i skoczył, by uderzyć lecącego Konohamaru na Mito. Lecz nie zdążył, bo orzeł z pasażerem nagle zniknęli.-Co jest gdzie  oni się podziali? Nie ważne zabiję cię i ta głupia wioska uzna mnie za bohatera. hahahahh...
-Heh... proszę bardzo nie jestem pewny, czy Ci się uda, ale spróbować zawsze warto. - Odpyskował Naruto.
-Uhh... TY przeklęty dzieciaku!! Na niego -Krzyknął do swoich podwładnych, a Ci zaraz ruszyli do ataku.
-Kuso. Co robić jestem sam, a ich jest 15 nie dam rady. Kuso, żeby chociaż mieć Rudego, albo Ayę łatwiej by mi było. No nic na razie muszę radzić sobie sam. Tajuu Kage Bunshin no jutsu -Krzyknął Blondyn, a klony raz po raz odpierały ataki ANBU. Po jakimś czasie znudzony Danzou sam ruszył do ataku. Wtedy Naruto utworzył 100 klonów, a sam ukrył się w krzakach. Tam aktywował tryb pustelnika i tryb lotnika. W efekcie czego wokół oczu pojawiły się czerwone cienie, z pleców wyrosły skrzydła, a w niebieskich oczach pojawiły się plusy. Potem wyskoczył i kopnął mocno w brzuch, a następnie uderzył pięścią w twarz Danzou. Po czym stanął w powietrzu ułożył dłonie w pieczęcie i krzyknął:
-Sztuka sage mistrza:Hyakyu no jutsu. - Na polance pojawiło się mnóstwo różnorodnej, żywiołowej broni, która natychmiast ruszyła na ANBU i ich przywódce. A z daleka było widać ogromnego orła
-Taicho-sama co robimy? -Spytał się kot. (ANBU)
-Eeee... ODWRÓT! NATYCHMIASTOWY ODWRÓT! -Krzyknął Danzou i zaraz uciekli. W tym czasie Mito wylądował, a Naruto wyłączył tryby i bezwładnie spadł na ziemię.
-Hehe... Mito prosiłem Cię tylko o Takiego i Ayę -Wymamrotał zmęczony Chłopak. Gdy zobaczył, że oprócz nich była też Tsunade.
-Naruto nie marudź, bardzo dobrze, że Hokage też tu jest bo jak widać TY nie umiesz wyjść z walki bez poważniejszych ran. Zawsze musisz się tak  poranić, że... Ehh...-Westchnął ptak i zakrył Jinchuuriki skrzydłem.
-Naruto, co tu się stało czemu Danzou i korzeń tu byli? I CO CI SIĘ STAŁO? -Spytała zdezorientowana Sanninka.
-Ten Dekiel nigdy nie nauczy się, żeby nie aktywować trybu pustelnika i lotnika naraz Hokage-sama. Jest teraz wyczerpany i poraniony wewnętrznie gorzej niż po walce z całym pułkiem ANBU SPECIAL -Prychnął Taki. -Do tego jeszcze Sztuka sage mistrza. To dopiero, poleżysz sobie w szpitalu trochę.
-Rudy gdybyście przylecieli prędzej nie musiałbym walczyć sam przeciwko korzeniowi i Danzou naraz. W ogóle co tak długo? -Powiedział Naruto.
-Nie przylecieliśmy wcześniej bo Tsunade-obaachan nas przytrzymała i zaczęła wypytywać...-Nie dokończyła Aya bo została uderzona przez Tsunade.
-Aya cicho siedź. Naruto pokaż. -Powiedziała Tsunade i zaczęła opatrywać jego rany. -Ten list, że też dopiero dziś go zauważyłam. -Mruknęła -Kuso. Korzeń i Akatsuki działają razem, a te staruchy jeszcze tak mu ufają. GRR... trzeba działać tylko niewiem jak. KUSO. -Pomyślała Blondynka.
-Heh.. Tsunade-sama nie martw się na pewno coś wymyślisz. Tylko trzeba to na spokojnie przemyśleć. -Przekazał Naruto.
-N-Naruto?? Znowu telepatia? Skąd ty to wszystko umiesz? -Zdziwiła się Sanninka.
-Trening ;P -Odpowiedział Chłopak.
-Udało Ci się za mniej więcej tydzień wyjdziesz ze szpitala. -Powiedziała głośno Tsunade.
-Akurat na atak -Mruknął Mito.
-Mito? A ty jeszcze nie uciekłeś do siebie? -Spytał zaskoczony Jounin.
-Najpierw chciałem zobaczyć czy nic Ci nie będzie. Jak widać jest dobrze.-Powiedział Orzeł. -Spotkam się jeszcze z Fu. Muszę z nim pogadać o twoim używaniu podwójnego sage mode. Spadam -Dodał Mito i znikł
-Umiesz przywoływać orły? Wow. Naprawdę jesteś silny. -Powiedziała z zachwytem i nie ukrywaną dumą Aya -Wow. Ta Hinat...Ooops...-Wymsknęło się Jej.
-No i czemu on znikł? Teraz nie ma jak Cię przetransportować. -Zdenerwowała się Hokage.
-Spokojnie Tsunade-obaachan zajmę się tym. -Powiedziała Aya i uklękła obok przyjaciela.
-Henge Hikui Anata no jutsu -Powiedziała, a chłopak natychmiast się zmniejszył. Następnie wzięła go na rękę. -Możemy iść? Tsunade-obaachan?
-C-Coś Ty zrobiła?! -Zdziwiła się Sanninka o.O.
-Eeee... Aaa... to? Nic tylko zmniejszyłam Go, żeby można było szybciej i wygodniej pobiec do wioski hihi...-Odpowiedziała Aya.
-Co?! Co to za jutsu skąd je umiesz? -Pytała dalej Hokage.
-To jutsu wymyślone przez Naruto z pomocą Ayi - Odezwał się Taki. -Oczywiście mogłem jeszcze zmienić się w lisa,ale myślę że wystraszył bym tylko tym ludzi.
-Dobrze idziemy! -Rozkazała Tsunade waląc w drzewo stojące obok.

UWAGA!! ANBU KORZEŃ i ANBU SPECIAL TO NIE JEST TO SAMO!! KORZEŃ = ZŁOoo (jak mówi moja kumpela ;P)
SPECIAL = ANBU utworzone przez Sakumo Hatake (czyli dobre ^.^)

Rozdział 10

-Naruto i jak myślisz? -Spytał Shikamaru stojąc przy oknie.
-Hmmm... myślę, że trzeba zawołać Kakashiego. Tutaj widzisz jest litera "T" pewnie oznacza ona jedną z jego książek. A te liczby dalej to pewnie strony wersy itd. -Odezwał się Naruto pokazując na zdjęciu.
-Naprawdę taki prosty, dziecięcy wręcz szyfr? I my się męczyliśmy nad tym ponad tydzień. Kuso został jeszcze tydzień prawda? -Żachnął się Brunet.
-Hai tydzień.-Odpowiedział Uzumaki.
-Sayuri przyprowadź proszę Kakashiego. -Poprosił Shikamaru. Gdy Sayuri przyprowadziła Kakashiego nie czekając na nic zaczęli odszyfrowywać wiadomość.
-Naruto z tego nic nie wyjdzie chyba jednak się pomyliłeś -Jęknął Nara.
-Nie, nie coś pokręciliśmy z tym odczytywaniem...-Zamyślił się Jinchuuriki. -MAM! Kakashi-san przeczytaj proszę te same wersy i ale z tych stron -Powiedział zakrywając pierwsze liczby na zdjęciu.
-Dobrze Naruto-kun ale co to ma znaczyć? -Zdziwił się Kakashi i czytał. Po paru minutach odszyfrowali wiadomość, która brzmiała " 1-plecy 2-lewe ramię 3-głowa 4-prawe ramię 5-brzuch "
-Nadal nie rozumiem o co w tym chodzi -Zirytował się Strateg.
-A ja tak. -Odezwał się Blondyn. -Już tłumaczę każda marionetka Peina ma słaby punkt. Jiraya-san napisał, gdzie ma która marionetka.
-Aha, a skąd mamy wiedzieć która oznacza pierwszą, a która drugą? -Spytała Sayuri.
-Ehh... pierwsza to Yahiko... znaczy ten który wychodzi najczęściej. druga to chłopak podobny trochę do Deidary, z tym że On jest rudy, trzecia ma długie proste włosy, czwarta to jedyna kobieta w tym składzie, a piąta to jedyna, która nie jest ruda -Wyjaśnił Jinchuuriki.
-Rozumiem. -Powiedzieli naraz Hatake i Shikamaru.
-To nam bardzo pomoże w ich pokonaniu dobrze, że Jiraya-san zostawił tą wiadomość. -Rzekł Szarowłosy.
-Na pewno... -Zasmucił się Niebieskooki.
-NARUTO nie zamierzasz chyba się znów załamywać? -Krzyknęła Aya.
-Nie oczywiście, że nie.
-To dobrze. Sensei Tsunade-obaachan coś wrzeszczy, że Cię wykastruje jeśli nie pojawisz się u Niej w ciągu 5 minut. -Przypomniała Hike.
-Kuso zupełnie zapomniałem, dobrze że tym razem mam prawdziwą wymówkę. -Wystraszył się Kopiujący i pobiegł do Hokage.
-HAHAHAHAH...-Roześmiał się Shikamaru by ujrzeć po chwili zdziwione spojrzenia przyjaciół. -No co?
-Nic nic poprostu iie spodziewaliśmy się tego. -Mruknął Naruto.
-Naruto czy ty przypadkiem nie masz czegoś do zrobienia? -Zapytał Taki.
-Co? Ah hai no nic to ja lecę Narka -Zalarmowany Chłopak znikł.
-Ja też lecę Shikamaru Pa. I On myśli, że Go iie wyśledzę? Czemu On znika ciągle? -Myślała Aya idąc przed siebie.   


Tymczasem Naruto stał na polu treningowym i czekał. Gdy nagle usłyszał jakiś szmer.
-UFF... Już myślałem, że nie przyjdziesz. Powiedz mi masz coś? -Odetchnął z ulgą Namikaze.
-Hai Danzou kłóci się ciągle ze starszyzną i...