niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 30

W Konoha-Gakure nastał niedzielny ranek. Na wioskę właśnie padał cień pięciu Hokage, a nad nimi opieszale wychylało się słońce. Tymczasem ze swego mieszkania równie opieszale wychodził osiemnastoletni już Blondyn. W końcu swoje urodziny obchodził już miesiąc temu.
-Hyy…-westchnął i pomyślał –Za miesiąc będą urodziny Hinaty. Ona się postarała zrobiła mi taki piękny prezent. A ja nie chcę, żeby mój był gorszy. Ehh.. dziś dzień targowy, pójdę i zobaczę co mają może coś będzie się nadawało. A jak nie to… grrr.. albo zapytał Ayę ,albo Takiego. Choć tego drugiego wolałbym raczej nie pytać.
Gdy nasz Osiemnastolatek dotarł na bazar, zaczął buszować po stoiskach w poszukiwaniu wszystkiego co mogłoby się nadawać na prezent dla Jedwabnookiej. Gdy tak skakał od jednego do drugiego kupca, zauważył swoją uczennice Chikę.
-O Chika-chan co tu robisz? –przywitał się Naruto
-Ohayo Naruto-sensei, pomagam właśnie rodzicom –odpowiedziała czarnowłosa Genninka
-Twoi rodzice mają tu swoje stoisko? –pytał zaciekawiony Sensei
-chichi.. Nie do końca, mają tu sklep z upominkami – zachichotała Dwunastolatka
-Naprawdę!! –ucieszył się Chłopak –Właśnie tego potrzebuje. Czy możesz mnie tam zaprowadzić? –poprosił
-Oczywiście, to tam –powiedziała wskazując wielki szyld „Upominki od Hatori”
-Ehh.. tak to jest jak się w takie miejsca gości raz na sto lat.. –mruknął zawstydzony.

     Blondwłosy Przystojniak ruszył wraz z uczennicą do sklepu jej rodziców.

-Ohayo Otousan, Okaasan –przywitała się Dziewczynka
-Konnichiwa –zawtórował jej Naruto
-Konnichiwa, o widzę że mamy specjalnego gościa Eiichi chodź zobacz to sensei naszej córeczki –krzyknęła Kobieta w kwiecie wieku, ubrana w yukatę.
-Ten potwór.. nie ma tu wstępu Yuriko –odezwał się siwowłosy Eiichi
-HATORI EIICHI MASZ TU NATYCHMIAST PRZYJŚĆ I PRZEPROSIĆ NARUTO-SAMA. NIE WIESZ, ŻE TO BOHATER, I W DODATKU SYN BOHATERA, PRZECIEŻ TO NAMIKAZE-UZUMAKI NARUTO SENSEI TWOJEJ CÓRKI, JAK ZAMIERZASZ TAK GO TRAKTOWAĆ TO SZYKUJ SIĘ NA SPRAWĘ W SĄDZIE. OSOBIŚCIE CIĘ PODAM DO SĄDU ZA OSZCZERSTWA WOBEC SYNA HOKAGE! –wrzasnęła Yumiko –Najmocniej Pana przepraszam za męża, nosa nawet nie wyściubia ze sklepu, a ludzi nawet nie słucha ot taka odporność zawodowa. –zwróciła się do Naruto
-eheh.. nie ma za co przepraszać –zawstydził się Chłopak –widzę, że już cała wioska wie o moim pokrewieństwie…
-Yo –warknął Eiichi – to ty jesteś tą zara.. tym senseiem Chiki? –zmienił naprędce swą wymowę widząc wzrok żony
-Jeśli Pan chce to może mnie nazywać, nawet Mendą. Jest mi strasznie przykro, z…
-No widzisz mówiłam Ci, żebyś się zachowywał, wstydu tylko przynosisz naszej córce –przerwała, Naruto, Yumiko
-Nie nie proszę dać mi dokończyć. Chciałem powiedzieć, że jest mi strasznie przykro jeśli stracił Pan kogoś bliskiego w tamtych wydarzeniach. –dokończył Jinchuuriki -Rozumiem, że musi Pan się czuć strasznie widząc nosiciela Kyuubiego. Jednakowoż przyszedłem tu jako zwykły klient, i byłbym bardzo szczęśliwy jeśli jako takiego by mnie Pan traktował.
-Widzi Pan mój mąż miał brata w przybocznej straży pańskiej matki zginął tam, a Eiichi bardzo to przeżył. –wytłumaczyła Pani Hatori
-Ten shinobi.. ten człowiek musiał być bardzo odważny, w dodatku zginął w obronie wioski jak bohater. –mruknął Naruto –Wie Pan, prawdziwymi bohaterami nie są tylko Ci, którzy dokonali czegoś wielkiego.. to są też Ci wszyscy którzy poświęcają czemuś dobremu, czemuś w co wierzą swe życia.
-Mnie nie omamisz tymi ckliwymi gadkami –warknął cicho Właściciel i wyszedł na zaplecze. 
-T-to było.. naprawdę ma Pan tylko osiemnaście lat? –spytała starsza Hatori
-Naprawdę, a takie myśli, może mi Pani wierzyć lub nie, ale nachodzą mnie tak nagle, że nawet nie wiem kiedy zdążę coś więcej pomyśleć i ugryźć się w język. –zawstydził się
-Okaasan! –odezwała się w końcu Najmłodsza –Naruto-sensei przyszedł tu coś kupić. Prawda?
-Prawda. –przytaknął wdzięczny jej za zmianę tematu –Czy mogłaby mi Pani pomóc w wyborze prezentu dla dziewczyny na osiemnaste urodziny? –spytał
-Tak tak proszę, mogę wiedzieć co takiego lubi ta dziewczyna? –zaaferowała się Kobieta
-hmm.. –zastanowił się Namikaze –kocha zwierzęta, mni…yyy… to znaczy yyy..l-lubi czytać książki
-O mamy trop. – pochłonęła się jeszcze bardziej Yumiko –A jakie dokładniej?
-Fhuu… to znaczy takie, jakieś ciekawe yyy…eee…(aut.Heh jakbym widziała siebie przy odpowiedzi z polskiego. :P)
-Romanse, kryminały, przygodowe, Fantastyczne –pomagała Ekspedientka
-O.. o właśnie takie to te na pewno te – narwał się Naruś
-Te.. to znaczy jakie? –zaśmiała się Hatori
-Eee… znaczy się romanse jakieś chyba –po raz wtóry zawstydził się Jounnin –kurcze jak nie miałem dziewczyny było lepiej idziesz kupujesz koleżance jakiegoś pluszaka składasz życzenia i heja, a teraz… -mruknął
-chichi.. P-pan się nie martwi zaraz wymyślimy jakiś dobry prezent dla pańskiej dziewczyny –zachichotały Przedstawicielki płci pięknej
-Ups.. ja to na głos powiedziałem, świetnie no to wracamy do pozycji Twardogłowego Debila grr.. WEŹ SIĘ ZA SIEBIE NARUTO!! –pomyślał
-O mam wspaniałą pozycję dla pana, Chika-chan podaj proszę tę jasnoniebieską książkę z półki obok maskotek. –poprosiła Yumiko
-Proszę Okaasan – podała książkę Genninka
-Proszę Naruto-sama czy jeszcze sobie Pan coś życzy? –dopytywała Hatori
-T-tak prosiłbym jeszcze jakiegoś misia yy takiego ładnego, najlepiej jasnego, albo nie granatowego, albo nie jednak jasnego.. –plątał się Osiemnastolatek
-A może kremowego –cierpliwiej, ale dalej z szeroki uśmiechem pomagała Matka Chiki
-O o taki może być, aa y tego no żeby był jeszcze no yy, a mogę sam popatrzeć? –jęknął zmęczony chłopak
-Tak proszę tu jest regał –zgodziła się wskazując przeciwległą do drzwi ścianę
-Dziękuje – Odezwał się szybko i ruszył do regału. Po kilku minutach wrócił mając w ręku kremowego pieska z serduszkiem w pyszczku.
-Czy to wszystko? –spytała Yumiko
-Uff.. tak to wszystko dziękuje. Ile mam zapłacić?- spytał z ulgą
-tylko 200 jenów –odpowiedziała
-Proszę –podał pieniądzę –Jeszcze raz dziękuje za wszystko i przepraszam za kłopoty.
-Ależ proszę się nie martwić. Mam nadzieje, że prezent spodoba się pańskiej dziewczynie
-Też mam taką nadzieje –zaśmiał się Blondyn –Sayonara Hatori-sama, Ohayo Chika-chan
-Sayonara Naruto-sama-sensei –odpowiedziały chórkiem
    Naruto wracał już do domu
-Uff.. nie wiedziałem, że takie zakupy są tak strasznie męczące. –myślał – Dobra mam już książkę, pluszaka, to teraz warto by kupić coś jeszcze. Mam pójdę do Tsunade-baachan może mi coś poradzi. Ale to wieczorem teraz i jest pewnie zajęta.

    Zamyślony nie patrzył na drogę i wpadł na kogoś. Nawet nie patrzył na kogo bo musiał ratować swoje zdobycze przed zniszczeniem w błocie. Efekt: Naruto brudny od stóp do głów, ale prezent uratowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz