niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 28

Naruto biegł ile sił w nogach, by zdążyć pomóc wszak jego ojciec był tylko dzięki chakrze kyuubiego. A gdy i jemu chakry zabraknie to i Madara zniszczy wioskę i sam Naruto zginie, na czas gdy Yondaime walczył przestały obowiązywać wszelkie zasady ich paktu. Biegł tak szybko jak mógł jednak po chwili poczuł straszny ból w piersi.
-Nie tylko nie teraz błagam -wystękał w bólu Blondyn wstając z klęczek i pijanym krokiem idąc dalej -Muszę znaleźć szybko jakąś kryjówkę -pomyślał.
Gdy dotarł do pierwszej lepszej dziury mdlejąc wpadł do niej.  Po jakimś czasie ocknął się, a raczej obudził go krzyk w jego głowie, który należał do Takiego.
-Naruto!! HAHAAHAH... jesteś geniuszem!! -krzyczał z radości Rudy -Udało się twój ojciec pokonał Go HAHAHAH...
-Heh... to dobrze -mruknął Jinchuuriki -To ja chyba wrócę do reszty... -pomyślał, po czym wstał i powoli wracał do Yuri-Gakure.
W drodze powrotnej zorientował się, że klon którego zostawił tam znikł. Usłyszał też słowa, które wypowiedział do jego klona Sasuke "liczę na Ciebie...".
-Cóż Sasuke nic nie zrobiłem. Zemdlałem i nic więcej... Przeliczyłeś się Sasuke -pomyślał. Myślał o tym i jeszcze innych słowach, aż do wioski.
    Naruto nawet się nie spostrzegł jak był już w wiosce. Wrócił do kwatery jego przyjaciół, chwilę porozmawiał z Sasuke o tym co się dzieje w Konoha i szybko uciekł do swojego pokoju. Co działo się dalej Namikaze pamiętał jak przez mgłę. Udawał wesołego jak zawsze przy przyjaciołach, jednak czuł się coraz gorzej.
"-Sensei jesteś najlepszy!! -krzyczała trójka genninów
-Ehh... jesteś strasznie podobny do ojca, chyba dlatego tak ulegam twoim decyzjom
--Naruto jesteś piekielnie mądry i piekielnie silny i ... -powiedziała Tsunade -i jesteś mieszanką swoich rodziców...
-Bo Naruto-san jesteś bohaterem w wiosce. Mam dziecko i ono jest twoim fanem, więc jakbym przyniósł mu twój autograf, tak bardzo by się ucieszył-zaczął tłumaczyć się ANBU"-myślał Blondyn -taa...
-Naruto idziemy na ramen do ichiraku okey -krzyknęła Aya
-No jasne -"ucieszył" się Naruto
Cała czwórka ruszyła do baru. Wszyscy śmiali się i bawili. Wystraszyli się trochę gdy usłyszeli o tym co działo się w wiosce, ale zaraz zaczęli świętować zwycięstwo. Impreza trwała jeszcze w najlepsze, ale Naruto sprytnie podmienił się z klonem i uciekł do domu. Potrafił świetnie kłamać i był jeszcze lepszym aktorem, w końcu przez wiele lat sprawnie udawał idiotę, ale nie potrafił kłamać przy jednej osobie, a była nią dziedziczka klanu Hyuuga, Hinata.
    Tymczasem dwójka Uchihów podążała po ulicy w celu znalezienia jakiś kwiatów dla wybranki starszego z braci. Z przyczyn wiadomych nie weszli do kwiaciarni Yamanaka w której urzędowała Ino. Weszli do kwiaciarni kilka domów dalej.
-Sasuke może te? -spytał Itachi wskazując białe róże
-Nie to takie mało oryginalne.- odpowiedział -Z tego co pamiętam ona za nimi nawet nie przepadała
-A te? -próbował dalej Itachi
-hmm... tulipany takie przyjacielskie bardziej, Ty chyba chciałeś poprosić ją o
chodzenie prawda -dzielnie pomagał bratu Sasuke
-Te? Są ładne i duże i takie słoneczne. Co ty na to? - powiedział Itachi zapatrzony w doniczkę
-Świetny wybór normalnie perfekcyjny! -niemalże krzyknął Brunet -jeśli zamierzasz ją zaraz uśmiercić. TO SĄ CHRYZANTEMY DEBILU!! Jesteś większym debilem od Naruto, a to już jest wyczyn.
-Oj no nie znam się na kwiatach skąd miałem wiedzieć, że to są te,
a nie jakiś podobny gatunek. -bronił się Starszy
-TU masz plakietkę z nazwą kwiatka -Sasuke wskazał na doniczkę jednocześnie drugą rękę teatralnie kładąc na czole
-Dobra dobra mniejsza o większość no, a co powiesz na tę -spytał Itachi wskazując różowe margerytki
-Uff... już się bałem, że ktoś mi brata podmienił. Tak zdecydowanie te będą dobre -powiedział Sasuke z ulgą
-Ha ha ha ha bardzo śmieszne.
Siem uśmiałem* -sarknął Itachi
-Dobra bierz te kwiaty i spadamy -zniecierpliwił się Sasuke
-Sasuke -odezwał się po jakimś czasie Itachi -Czy ty masz ... czy jest w wiosce ktoś na kim Ci zależy?
-Chcesz wiedzieć czy mam dziewczynę? -zainteresował się Młodszy -Nie, nie mam ale jest ktoś taki w wiosce.
-Jaka jest? Ładna? -wypytywał Uchiha
-Jest bardzo ładna i nie jest tak irytująca jak inne i... nienawidzi mnie -odpowiedział po chwili ciszy Brunet
Resztę drogi przeszli w ciszy. Sasuke zastanawiał się, czy kiedykolwiek zdoła zdobyć przychylność Ayako. Zdawał sobie sprawę, że łatwiej mu było pokonać Orochimaru niż sprawić by Aya go polubiła, czy też z pomocą cudów wszelkich  go pokochała tak jak On ją.
~~*~~
*celowy błąd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz