Naruto zmęczony i zaskoczony reakcją lidera akatsuki wracał powoli do wioski. Gdy doszedł do bram wioski zobaczył tłum ludzi, który wykrzykiwał jego imię.
-Widzisz cała wioska jest Ci wdzięczna. -Odezwał się ktoś z tyłu
-HY...o ohayo Ita...
-Ćśś... bo jeszcze usłyszą. Słuchaj Tsunade walczyła z Danzou. -Przerwał mu Itachi
-I kto wygrał? -Spytał zaciekawiony Młodzieniec.
-Tsunade. Danzou zginął. -Powiedział z ulgą Uchiha.
-Na prawdę to można porozmawiać z Tsunade, żeby przywróciła i Ciebie i Sasuke do wioski. -Ucieszył się Naruto.
-No właśnie Tsunade jest w szpitalu, w ciężkim stanie. Sakura nie wie co jej jest -Rzekł ponuro Brunet.
-Nie tracę czasu pójdę do szpitala porozmawiam z Tsunade postaram się jej pomóc. -Powiedział Naruto i pobiegł do wioski.
Po tym jak przedarł się przez tłum fanów udał się do szpitala.
-Naruto-san, Naruto-san. -Krzyczała jakaś pielęgniarka biegnąc w jego stronę. -Tsunade-sama chce się z tobą widzieć.
-O to dobrze. -Powiedział Naruto i ruszyli do sali, w której była Sanninka.
-Naruto...-Powiedziała ledwo Tsunade. Wyglądała strasznie była cała obandażowana i ledwo mogła oddychać.
-Spokojnie Tsunade-sama. -Powiedział Naruto pisząc coś na skrawku papieru.
-Naruto ty chcesz zostać hokage i na pewno nim zosta...
-Tsunade-sama proszę nie kończyć tego zdania, wszystko będzie dobrze. -Przerwał Naruto i przywołał małego ptaszka, do którego przywiązał list i wypuścił za okno. -Na prawdę, słyszałem o tym, że jest ciężko ale mogę pomóc. Znaczy ja, jako ja nic nie zrobię, ale pomoc moja zaraz będzie.
-O czym ty mówisz? Jaka pomoc skąd? -Spytała zdziwiona Tsunade.
-Wysłałem list do Kiri-Gakure tamtejszy medic-nin, jest mi coś winny, pomoże na pewno. -Powiedział spokojnie Uzumaki.
-Naruto jesteś piekielnie mądry i piekielnie silny i ... -Mówiła Tsunade. -i jesteś mieszanką swoich rodziców.
Naruto nic nie powiedział tylko uśmiechnął się lekko.
-Przepraszam Tsunade-sama ale jest tu jakiś człowiek powiedział, że koniecznie musi spotkać się z tobą. Powiedział też, że jest tu na prośbę Naruto-san -Powiedziała stojąc w drzwiach młoda pielęgniarka.
-Naruto to jest ta twoja pomoc? Szybki jest. Wpuśćcie go -Rozkazała Hokage.
-Raczej Mito jest jest szybki. -Poprawił ją Naruto.
-Konnichiwa Hokage-sama Ohayo Naruto jestem jak prosiłeś. -Przywitał się granatowowłosy 17-latek. -Spokojnie Hokage-sama
jestem młody, ale jestem najlepszy w wiosce. -Dodał widząc niepewną minę Kobiety.
-Czy wasz Mizukage, pozwala na takie wypady? -Zaciekawiła się Tsunade.
-Nasza Mizukage uważa, że jeśli ktoś z jej wioski ma dług, to powinien go spłacić nie bacząc na zakazy. Oczywiście potem będę musiał się z tego wytłumaczyć. Choć nie sądzę, bym miał z tego jakieś straszliwe konsekwencje. -Odpowiedział Młodzieniec.
-Fajnie, że jesteś Genpaku. -Przywitał się Naruto.
-Muszę się jakoś odwdzięczyć za uratowanie przed Peinem. -Powiedział Genpaku.
-Taaa... -Mruknął lekko zażenowany Chłopak.
-Peinem? -Zdziwiła się Hokage. -Tym który został zniszczony pół roku temu?
-Taaa... haha...-Roześmiał się Genpaku. -Dokładnie wtedy i w tym miejscu.
-Ekhem... to ja wyjdę i nie będę przeszkadzać. -Odezwał się Namikaze i wyszedł.
Minęła godzina, a młody Blondyn czekał przed salą, w której leżała Tsunade.
-Naruto? -Podeszła do niego Sakura -Co ty tu jeszcze robisz?
-Wiesz tam jest mój przyjaciel, pomaga Tsunade. -Rzekł Naruto -A ja muszę jeszcze porozmawiać z Tsunade.
-Nie wygląda na to, żeby szybko skończył, a godziny odwiedzin się skończyły wiec lepiej przyjdź jutro. -Poradziła Haruno.
-Dobrze to poczekam jeszcze tylko na Genpaku, żeby go odprowadzić. -Stwierdził patrząc przed siebie.
-Jak chcesz. -Wzdrygnęła ramionami. -Ja muszę iść na obchód więc do zobaczenia.
Naruto jeszcze długo czekał, zanim granatowo-włosy wyszedł.
-I jak? -Spytał Naruto.
-Jest dobrze jutro powinno być lepiej, a jeśli dobrze wszystko pójdzie to za dwa dni powinna wyjść. -Odezwał się uradowany Genpaku.
-To dobrze. -Westchnął z ulgą Niebieskooki. -Chodź nie będziesz tak późno wracał do domu prześpisz się u mnie.
-Dobrze tylko przekażę jeszcze parę wskazówek tutejszym medic-ninom. -Rzekł i ruszył do Ino, która była akurat obok.
Gdy doszli do domu zobaczyli Takiego, który też był zmęczony.
-O Naruto ja chyba wrócę do sie... cie... eehh nie wiem jak to nazwać -Zakręcił się Taki.
-Rozumiem wracaj. -Kiwnął głową Namikaze.
-Wiesz jak byłem sam z Hokage to rozmawialiśmy trochę. -Zaczął Genpaku, jedząc późną kolację. -Wiesz ogólnie o medic jutsu, ale nie tylko.
Bo jeszcze coś napomknęła o tym, że chyba ucieknie z wioski...
-Że co?!! -Przeraził się nie na żarty Uzumaki.
-No tak powiedziała, ale powiedziała też, że wcześniej wybierze 6 hokage i, że to może...
-Pewnie Kakashi-san. -Wtrącił Blondyn.
-Właśnie nie, bo ty -Skończył 17-latek.
-Co?! Ta kobieta chyba oszalała. Nie wiem... Zmęczona... Może była, nie wiedziała co mówi -Mówił zaskoczony Naruto.
-Wiesz co to ja tu jestem medic-ninem i to ja z nią rozmawiałem i wiem, że mówiła całkiem poważnie. Zresztą nie ważne powiedz mi chcesz zostać hokage to czemu się wzbraniasz teraz przed tym? -Oburzył się lekko Genpaku
-Nie to, że wzbraniam się całkowicie, ale tylko uważam że jeszcze za wcześnie. -Powiedział racjonalnie Naruto.
-Głupio gadasz. -Skomentował chłopak. -Późno już czas spać bo może ty nie ale muszę wrócić do siebie i iść do szpitala na dyżur. -Dodał patrząc wściekle na zegarek.
-Racja ja też muszę wcześnie wstać -powiedział Naruto po czym patrząc błagalnie na kolegę i poprosił -Obudzisz mnie?
-ok ok -Odpowiedział i zasnęli snem spokojnym, przynajmniej jak na ich "ninjowskie" możliwości.
Była 5 rano, Genpaku już wstał. Pamiętał, że miał obudzić swojego kolegę, i wiedząc że nawet zimna woda go nie obudzi. Podszedł do niego i powiedział mu na ucho:
-Naruto Pein zniszczył Ci budkę z ramenem
-Co!? Co?! Coś ty powiedział! -Obudził się natychmiast Blondyn i dopiero po chwili zauważył, kolegę tarzającego się po podłodze ze śmiechu. -yhh...Nie mogłeś mnie obudzić jakoś mniej drastycznie? -Żachnął się "lekko" zdenerwowany.
-I niby ty byś od tak wstał? -Zapytal Genpaku krztusząc się ze śmiechu.
-Yh... racja. -Przyznał się niechętnie wściekły Naruto.
Po tym powitaniu obaj młodzieńcy wykonali poranne czynności. Naruto pomógł koledze szybko dotrzeć do swojej wioski, następnie sam poszedł do szpitala.
-Konnichiwa Tsunade-sama. -Przywitał się Uzumaki.
-Konnichiwa Naruto-kun coś się stało? -Zapytała Blondynka.
-I tak, i nie. -Powiedział tajemniczo Naruto po czym dodał całkiem poważnie. -Musimy porozmawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz