sobota, 20 października 2012

Rozdział 13

Nadszedł ten okrutny dzień na który wszyscy czekali. Jedni z niecierpliwością (Pein i Konan), inni ze strachem (mieszkańcy Konohy), a jeszcze inni z myślą o pokonaniu lidera akatsuki (nasi wspaniali shinobi).
 Był wczesny ranek, a Naruto wypuszczony ze szpitala dzień wcześniej już wstał. Myślał o tym jak to wszystko pójdzie, czy da radę Peinowi, czy nikomu nic się nie stanie, i czy Danzou nic nie zrobi. Gdy tylko wyrwał się ze swoich myśli zauważył, że jest już 8, więc wstał zjadł śniadanie
 i wykonał wszystkie poranne czynności.
-Spokojnie do tego podchodzisz, za spokojnie -Mruknął Taki. -Co się stało zwykle zachowujesz się jakbyś miał ADHD?
-Rudy pamiętaj, że nie udaję już idioty, a do dnia dzisiejszego trzeba podejść spokojnie, bo inaczej coś się może spier****ć. -Odpowiedział Naruto.
-Jak przeklinasz. Spokojnie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Omówiliśmy go z Itachim i Sasuke chyba miliony razy. Wszystko wiedzą. -Żachnął Rudy.
-I to ma być powód, żebym biegał jak idiota wkoło i wrzeszczał, że pokonamy tego skur****a? -Spytał zirytowany Blondyn.
-Naprawdę powinieneś do tego podejść jakoś luźniej, za dużo przeklinasz. -Powiedział Rudy.
-Taaa... musimy iść do Tsunade. Kazała wszystkim przyjść. -Rzekł przeciągle Naruto. -Gennini i mieszkańcy już chyba są, albo idą do schronów prawda?

-DOBRA!! SŁUCHAJCIE mnie uważnie za kilka godzin lider akatsuki zaatakuje my musimy obronić naszą wioskę! Będziemy wszyscy walczyć, a dzięki naszemu oddziale kryptologów wiemy wiele ważnych informacji na temat wroga...
-Tak właściwie to dzięki Naruto -Wtrącił się Shikamaru.
-A propo Naruto, czy nie lepiej jest gdzieś go ukryć? Jest Jinchuuriki, a Pein chce tylko jego. Jak go dopadnie to stracimy naszą naj....
-ZAMKNIJ MORDĘ PARSZYWY DZIADU!! NARUTO JEST JOUNINEM I SHINOBI KONOHY I BĘDZIĘ WALCZYŁ ZA WIOSKĘ JAK PRAWDZIWY SHINOBI!! -Wrzasnęła wściekła Tsunade do Danzou. - I zapamiętaj to sobie
raz na zawsze ON NIE JEST ŻADNĄ PIEPRZONĄ BRONIĄ!! A teraz do rzeczy wiemy wiele na temat wroga,musimy to wykorzystać. Uda nam się uratować wioskę !! ROZEJŚĆ SIĘ I PRZYGOTOWAĆ!

-Fiuuu... Babcia jaką wiązankę puściła tej kalece, aż go zatkało hehe... -Odezwała się Aya.
-Taaak... niezłą. Ty się nie przejmujesz? A tak w ogóle to co powiedziałaś ojcu? -Spytał Naruto.
-Przejmuję się jak nie wiem co ale tego nie pokazuje. A ojcu powiedziałam, że jadę z koleżankami na wakacje do Kraju Fa.l -Odpowiedziała Brunetka.
-Tam była nasza pierwsza misja prawda? Heh... wydaję się to całkiem niedawno, jednak minęło te 5 lat od wtedy. Prawda? -Powiedział Naruto. Nagle przy wschodniej bramie rozległ się donośny wybuch
-Zaczęło się -Krzyknęli naraz wszyscy, shinobi ruszyli w tamtą stronę, ale Naruto w pewnym momencie się zatrzymał.
-Co ty robisz musimy tam biec! -Krzyknęła Aya.
-Nie to pewnie ten najsłabszy, za głośne zrobił wejście -powiedział Naruto i rozejrzał się dookoła. -Chodź! kierując się w niebo. Stanął w powietrzu i zobaczył, przy wschodniej bramie masę shinobi i jak przewidział jednego z
 najsłabszych Peinów. Gdy rozejrzał się uważniej zobaczył, że przy północnej bramie niepostrzeżenie przedostaje się
 Yahiko. Od razu ruszył w tamtą stronę i krzyknął do Ayi -rozejrzyj się dokładnie jeszcze raz jak zobaczysz któregoś
 to idź do niego.
-Hai -Krzyknęła ale z nikłą myślą, że Blondyn usłyszał.

Tymczasem na północy, wśród martwych shinobi stał spokojnie Pein.
-Uzumaki Naruto -powiedział powoli Pein -widać nie będę musiał Cię szukać po całej wiosce
-Namikaze Uzumaki jeśli już, a poza tym nie pokonasz mnie tymi kilkoma sztuczkami -powiedział Naruto
-Taki pewny?! WALCZMY!! -krzyknął Yahiko i wyciągnął ręke i chciał przyciągnąć do siebie chłopaka ale ten dalej stał
 na miejscu. Wykonał Kage Bunshin w wyniku czego obok pojawiła się dwójka klonów, która zaatakowała Peina. Ten
 chciał ich utrzymać na miejscu ale i to nie skutkowało. Zdziwiony usłyszał tylko z daleka RasenShuriken i widział już
 jak wielka niebieska chakra w kształcie shurikena leci w jego stronę, Naruto na których nie działała jego specjalność
 rozpływają się w powietrzu. -Genjutsu -Zdążył tylko powiedzieć i padł martwy na ziemie. Zaraz obok pojawił się Blondyn i powyciągał wszystkie kolczyki z ciała Yahiko pomniejszył jego ciało i ruszył do kostnicy, aby oddać ciało wroga.
-Naruto to jest ten najsilniejszy? -Spytała zdziwiona Ino.
-Nie ważne lecę jeszcze jest kilku do pokonania -powiedział Chłopak
-Dokładnie 3 -Powiedziała Aya która pojawiła się tuż obok z ciałem jednego z Peinów.
-Już skończyłaś i to z drugim z najsilniejszych Peinów? Wow -Powiedział z uznaniem Naruto i pobiegł na pole walki. Gdy dotarł na zachód gdzie był 3 Pein zauważył zdziwione twarze mieszkańców, a w górze ujrzał walczących Peina i Itachiego. Uśmiechnął się lekko i ruszył na południe, ale wiedział już, że ujrzy tam drugiego z braci Uchiha w walce z
 Peinem. Gdy przekonał się, że tak jest ruszył na wschód, ale i tam Pein ciągnął resztkami sił zaś Kakashi i kilku innych najsilniejszych jounninów dawali sobie świetnie radę. Naruto więc bez wahania ruszył do lasu śmierci, by spotkać się z Nagato czyli prawdziwym Peinem. Tam długo rozmawiali na temat wojny, pokoju i Jirayi, aż Pein powiedział:
-Pokonaliście wszystkie moje ciała, Itachi w końcu się ujawnił, a ty masz rację dlatego..-zaczął układać ręce w pieczęcie
-Nagato chyba nie chcesz użyć "Gedou Rinne Tensei" ? -Krzyknęła Konan.
-C-co on chce zrobić? -Spytał zdziwiony Naruto.
-Chce przywrócić do życia wszystkich mieszkańców Konoha. tak jak ty przywróciłeś mnie na właściwą ścieżkę. -Powiedział Nagato i umarł.
-A ty Konan co chcesz zrobić? -Zapytał Naruto po kilku minutach, gdy tylko otrząsnął się.
-Ja wrócę do naszej wioski, będę o nich dbała i wierzyła, że twoje tak jak Yahiko i Nagato spełnią się i na świecie
 będzie pokój. W razie kłopotów możesz liczyć ty i twoja wioska na wsparcie z Ame-Gakure. -Odpowiedziała Konan. -Ah i uważaj na Madare chyba niedługo zaatakuje, niestety nie wiem za wiele bo nie zdradzał nigdy nam swoich planów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz