Ledwo dotarli do wioski, a obok nich pojawił się Konohamaru, Kakashi, Shikamaru i Sakura.
-Eeeejjj.... a gdzie jest Naruto-niichan?
No gdzie? gdzie? -Dopytywał się Gennin.
-Konohamaru-kun uspokój się na pewno nic mu nie jest. -Powiedział Kakashi. -Prawda? -Zwątpił lekko.
-Ehh... nic mu nie jest...-Powiedziała Tsunade.
-Tsunade-obaachan możemy iść szybciej bo długo jeszcze tego nie utrzymam. -Odezwała się Aya.
-IDZIEMY do szpitala... Kakashi, Konohamaru też
idziecie. -Rozkazała Hokage i ruszyli w piątkę do szpitala. Tam szybko
zajęto się rannym, a w tym czasie Tsunade i Kakashi rozmawiali i
wypytywali Konohamaru.
-Konohamaru o czym rozmawiałeś z Naruto? -Spytał pierwszy Kakashi.
-Eee... Naruto-niichan prosił abym dał tobie Tsunade-sama list niepostrzeżenie i jeszcze prosił, bym szpiegował Danzou -Odpowiedział niepewnie Chłopiec.
-Czy ON oszalał kazał genninowi śledzić wyszkolonego dowódcę ANBU? -Krzyknęła Sanninka.
-Niekoniecznie Hokage-sama. -Odezwał się spokojnie Kakashi. -mógł wykorzystać pozycję społeczną chłopca, np. Danzou z pewnością go zauważył ale nic nie mógł mu zrobić w wiosce. -Wytłumaczył.
-Ale poza wioską owszem!! -Denerwowała się dalej -Ale... racja nie wyjdzie sam poza wioskę ewentualnie z jakimś jouninem. -Poprawiła się.
-No dobrze Konohamaru śledziłeś Danzou może udało Ci się dowiedzieć czegoś? -Pytał dalej Kakashi.
-Widziałem jak kłóci się ze starszyzną. Nie dużo ale jeszcze zanim mnie zauważył widziałem jak rozmawiał ze swoimi agentami. Mówili coś o szpiegu w oddziale ANBU SPECIAL, który ma zniszczyć ten oddział
od środka. -Powiedział Gennin.
-To i tak dużo się dowiedziałeś Konohamaru hehe... -Odezwał się ktoś z tyłu.
-Naruto co ty tu robisz? Nie powinieneś teraz leżeć w sali i się kurować? -Spytała wkurzona Tsunade.
-Tsunade-samaa... kiedy ja już się wykurowałem... nic mi nie jest, mi się nie chce tam leżeć. Poza tym byłem ciekawy czego dowiedział się Konohamaru. -Uśmiechnął się przepraszająco Naruto.
-Od kiedy tu jesteś Naruto? -Spytał Kakashi.
-Eheheheh...-Zaśmiał się zakłopotany i powiedział. -Od kiedy Tsunade-sama martwiła się o moje zdrowie psychiczne.
-Od kiedy?? Marsz natychmiast do pokoju masz tam być. Rozumiemy się? Powiedziała i gdy tylko Naruto zniknął w swoim pokoju powiedziała: -Konohamaru idź po Sakure i powiedz jej, żeby pilnowała go.
-Hai -Powiedział Konohamaru i z ulgą ruszył po Sakurę.
-Naruto-niichan gdzie się ukryłeś, nawet Kakashi-san Cię nie widział, a pojawiłeś się tuż za Tsunade-obaachan? -Spytał zdziwiony Gennin.
-Heh.. zwykłe jutsu niewidzialności i ukrycie... właściwie mała ilość chakry hihi... ale na prawdę dużo się dowiedziałeś,
Ejj... jak tak dalej pójdzie to zostaniesz szybciej ode mnie Hokage -Powiedział Naruto.
-Nie mów tak jesteś ode mnie o niebo lepszy no i jesteś ode mnie starszy i jesteś już jouninem i .. i .. jeszcze wiele
wiele mądrzejszy. -Oburzył się. -Poza tym ja chyba nigdy nie zostanę hok...-Dodał ze smutkiem chłopiec.
-Co ty gadasz chłopaku czy ty się przypadkiem nie uderzyłeś się gdzieś w głowę? Weź lepiej się idź zbadać u jakiegoś medic-nina, a najlepiej od razu u Sakurci, bo teraz to ty jakieś bzdury gadasz. Jak nigdy nie zostaniesz hokage, prędzej ja mogę nie zostać przez lisa, ale ty nie jesteś jeszcze zbyt mądry, silny, ale masz dopiero 12 lat, czyli masę
czasu na polepszenie się. A tylko dzięki takiemu gadaniu możesz nigdy
nie zostać hokage. Niepewnego Kage żadna wioska, by nie chciała. dlatego
Ty teraz powiesz, że zostaniesz z pewnością hokage, i że skoro udało Ci
TAK WAŻNYCH informacji się dowiedzieć to dasz rade większym wyzwaniom.
Poza tym chyba iie zapomniałeś jak obiecałeś, że kiedyś będziemy razem walczyć
o tytuł hokage. -Przerwał chłopcu Naruto.
-No no Naruto jaki monolog, Konohamaru, aż przytkało. -Powiedziała Różowowłosa.
-O Sakura od kiedy tu jesteś? -Spytał zdziwiony Blondyn.
-Od
kiedy powiedziałeś, Konohamaru żeby poszedł się zbadać. Swoją drogą ty
też tak nie gadaj. Lis nie lis ale i tak cała wioska tobie już ufa. Więc
nic nie staje Ci na przeszkodzie -Powiedziała Sakura.
-Racja, uhmm... Sakura-chan mogę już wyjść muszę się z kimś spotkać.
-Ehh... Naruto nawet jeśli bym chciała to nie mogę Tsunade-sama mnie tu zostawiła, żebyś nie wychodził. -Odpowiedziała.
-To
może zawołam Tsunade-obaachan? -Zaproponował Konohamaru, który się
dopiero co otrząsnął, i zaraz pobiegł do pokoju lekarskiego. Po chwili w
pokoju pojawiła się Tsunade.
-Naruto gdzie Cię znowu ciągnie co? -Zaczęła Tsunade.
-Bo ja muszę się spotkać ze swoim informatorem. -Powiedział Naruto -...ale przecież nic mi nie jest. -Dodał po chwili.
-Nie? Gdyby tak było to bym Cię puściła, ale tak nie jest więc tak nie zrobię -Rzekła Blondynka.
-No ale ja muszę noo.... -Powiedział z błagalną miną Naruto.
-Naruto a Taki-san nie może pójść? -Spytała Tsunade.
-Nie wygram? Na pewno?? -Próbował dalej.
-Naruto nie po prostu nie i już. Rozumiesz? -Powiedziała stanowczo Sanninka.
-No dooobrzeeeee...Rudy idź sam na to spotkanie ja się stąd Kuso nie wyrwę, a tak bardzo bym chciał...ehhh... -Przekazał Rudemu nie zdając sobie sprawy, że ostatnie westchnięcie powiedział na głos.
-Co tak wzdychasz sam... no prawie sam tego chciałeś -Powiedziała Blondynka.
-Noo wiem ale tak bardzo chciałem być na tym spotkaniu. -Powiedział chłopak.
-No nie martw się wyjdziesz za kilka dni. -Podtrzymywała go na duchu Hokage.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz