wtorek, 25 września 2012

Prolog

Był ranek dwaj strażnicy przysypiali na służbie. Ale kto by się tym przejmował o szóstej rano. Nagle z porannej mgły wydobyły się dwie postacie, które szły w kierunku wioski.
-Stać kto idzie. -Zapytał strażnik.
-Spokojnie Hayate-san to tylko my. -Uspokoił go niższy z podróżników zdejmując kaptur.
-Naruto-kun... Jiraya-san? -Powiedział zdumiony Hayate
-Nie inaczej. -Rzekł Naruto.
-Naruto powinniśmy już iść do Tsunade. -Odezwał się Jiraya.
-Hai hai Jiraya-san. -Powiedział Uzumaki i ruszyli w stronę budynku hokage.
-"Jiraya-san" -Zdziwili się strażnicy i wrócili do pracy.

W biurze hokage siedziała zaspana Tsunade, gdy rozległo się pukanie.
-WEJŚĆ! -wrzasnęła Piąta.
Do biura weszli Sannin i ubrany w czarne spodnie od dresu, i białą bluzę chłopak
-Ohayo Tsunade. -Przywitał się Jiraya.
-Konnichiwa Tsunade-sama. -Powiedział Blondyn.
Po tych słowach Hokage spadła z krzesła, na co Jiraya zachichotał, a Blondyn pomógł wstać pokrzywdzonej.
-Nic Ci nie jest Tsunade-sama? -Zapytał Naruto.
-Nie dziękuje Naruto-kun. -Odpowiedziała Piąta patrząc zdziwiona na kolegę.- Ekhm... Wróciliście już to dobrze. Naruto twoi przyjaciele bardzo tęsknili przez te cztery lata.
-Jiraya-san Tsunade-sama możemy to trochę przyspieszyć mam jeszcze kilka spraw do załatwienia .-Rzekł Gennin.
-Tak tak do rzeczy najpierw powiedzcie mi jak wam poszło na treningu -Powiedziała Tsunade.
-Bardzo dobrze powiedziałbym świetnie. Naruto-kun wiele się nauczył w tym czasie. -Odezwał się Sannin.
-Dobrze, więc Naruto ciągle jesteś genninem podczas gdy twoi przyjaciele już są chunninami, a niektórzy nawet jouninami...
-Tsunade-sama przepraszam, że przeszkodzę ale mógłbym zapytać kto został jouninem? -Przerwał Uzumaki.
-Neji-kun i Kankuro-kun, ale wracając do sprawy. Chcę byś stoczył walkę z jednym z jouninów. Jeśli wygrasz dam Ci rangę chunnina. -Zaproponowała Sanninka
-Hai, kiedy i gdzie mam się stawić? -Spytał Jinchuuriki.
-Nie tak szybko nie będziesz sam walczył będziesz walczył wspólnie z Sakurą. -Przystopowała go Tsunade.- Jutro o szóstej na polu treningowym numer 7. -Dodała widząc zniecierpliwioną minę chłopaka.
-Tak jest! Dziękuję Tsunade-sama. Czy mogę już iść? -Spytał.
-Idź już idź. -Zgodziła się Piąta . Chwilę potem Naruto już nie było -Co mu się stało?
-Sam nie wiem przed rokiem zaczął być taki grzeczny. Przestał skakać i pytać o nowe jutsu, co chwilę gdzieś znikał ze swoimi sprawami. Nic z tego nie rozumiem. Odpowiedział Jiraya.- Słyszałaś o Orochimaru?
 -Hai podobno Sasuke-kun go zabił. -Westchnęła Tsunade. 


A nasz bohater w tym czasie dotarł już do swojego mieszkania. Gdy tylko posprzątał, zrobił remanent szafy. Były tam same pomarańczowe dresy, które zaraz wyrzucił do śmietnika. Na ich miejsce włożył nowe stroje. Następnie ruszył w stronę ulicy klanu Uchiha na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi. Będąc na miejscu wszedł do domu głowy klanu.
 W zakurzonym salonie stali dwaj mężczyźni. Jeden z nich ubrany był w czarny płaszcz z czerwonymi chmurkami, a drugi w ciemne spodnie z granatową chustą i białą koszulę.
-Ohayo Sasuke, Itachi -przywitał się Naruto.
-Ohayo -Odpowiedzieli równocześnie.
-Co słychać w wiosce? -Spytał Sasuke.
-Wszyscy gadają tylko o Orochimaru. -Odpowiedział jakiś głos.
-O.. Ohayo kyuubi. -Przywitali się wszyscy.- postanowiłeś w końcu dołączyć do rozmowy? -Zapytał Blondyn.
-Hai Naru-chan...-Zaśmiał się Kyuubi.
-Stary, a trzymają się Ciebie głupie żarty. -Westchnął Jinchuuriki. 
-Nie taki stary mam tylko 3000 lat Ichibi ma dużo więcej. -Odparował Lisek. -Ale do rzeczy, Sasuke nie zamierzasz wracać do wioski, prawda. No dobrze więc mam do Ciebie prośbę, idź do klasztoru ognia i powiedz, że wpadniemy tam z Naruciszem...
-Ja Ci dam "Narucisze". -Wtrącił Niebieskooki.
-oj tam w każdym razie wpadniemy tam niech przygotują co trzeba do paktu. -Powiedział Bijuu.
-Ok. -Zgodził się Sasuke.
-Madara planuje napaść na wioskę z Peinem i jego marionetkami za miesiąc. A co do Hachibiego to Kisame ma go "zgarnąć". Ja powiedziałem,
 że zajmę się tobą. -Odezwał się Itachi.
-Czym zasłużyłem na taki "zaszczyt". -Zaśmiał się Naruto.
-hahaha... Ja Ci tam pomagam a Ty sobie żarty robisz. -Żachnął się Itachi.
-Sorki nastrój liska mi się udzielił. -Odpowiedział Gennin. -Trzeba powiadomić Tsunade. Tylko jak to zrobić nie budząc podejrzeń.
-Już je budzisz strojem i zachowaniem. -Powiedział Sasuke.
-Tylko trochę, poza tym mam dość zachowywania się jak debil. -Bronił się Chłopak.
-Napisz anonimowy list do Tsunade. -Zaproponował Itachi.
-Może być ale za to nabierze podejrzeń kto mógł to napisać, może lepiej sam jej powiem...
-Ehe... a ona zapyta skąd to wiesz, i co wtedy? -Wtrącił Sasuke.
-Ja wtedy powiem, że gdy załatwiałem jedną z moich spraw zostałem zaatakowany przez Itachiego, i się trochę rozgadał. -Zdradził swój pomysł Uzumaki. -Za wiele od prawdy nie odejdę.
-Czemu akurat ja? -Obraził się Itachi.
-Oj obojętnie mogę powiedzieć, że to Deidara tak mi się tylko powiedziało -Odpowiedział Jinchuuriki.
-Ok Ok tak tylko się śmieje. -Powiedział Itachi. -Muszę się zbierać bo zaczną coś podejrzewać. Narka!
-Racja ja też muszę się pokazać na wiosce. Pa! -Pożegnał się Naruto i odszedł.


 Następnego ranka Gennin udał się do Tsunade i według planu opowiedział nowe informacje. Sanninka pokrzyczała trochę na chłopaka i razem ruszyli na pole walki.
-Ohayo Sakura ładnie wyglądasz. -Przywitał się Naruto.
-Oh... Ohayo Naruto-kun. -Odpowiedziała zawstydzona Sakura -Jak było na treningu?
-Było dobrze, jak tam w wiosce? -Spytał Blondyn.
-Yo dzieciaki. -Przywitał się Kakashi.
-Whoa... Sensei tak szybko? A tak poza tym to już nie dzieciaki. -Zdziwił się chłopak.
-Hai hai... pamiętacie zasady z dzwoneczkami? -Zapytał Hatake.
-HAI! - Powiedzieli równocześnie
.
-START -krzyknął Szaro-włosy i natychmiast znikł. Sakura od razu zaczęła go szukać, lecz coś jej przerwało. To Uzumaki złapał ją i uskoczył na drzewo
-Czemu to zrobiłeś Naruto? -Spytała.
-Ćśśś... patrz. -Powiedział i wskazał na drzewo, które stało naprzeciwko.
 Tam spokojnie stał ich sensei. i patrzył w miejsce, w którym przed chwilą stali.
-Skąd wiedziałeś? -Spytała szeptem.
-Widziałem, ale teraz to nie ważne. Sakura wiem, że Tsunade chce Ciebie też sprawdzić, więc dam Ci dziesięć minut. Potem ja wejdę i odbiorę dzwoneczki. Ok? -Powiedział Niebieskooki.
-Ok. -Zgodziła się i ruszyła na senseia.
Gdy zbliżyła się chciała go uderzyć ale nie trafiła, więc zaraz odskoczyła w bok. Kakashi znów znikł i Sakura rozejrzała się. Po chwili uderzyła w ziemie tak mocno, że Naruto musiał się przytrzymać na drzewie.
Gdy tylko Jounin się pojawił naraz ruszyła na niego. I zaczęli walczyć.
Sakura raz uderzyła i odskoczyła i znowu i tak dalej. Gdy po dziesięciu minutach zmęczyła się odskoczyła w bok. Na jej miejscu pojawił się Blondyn. Stał tak chwilę, aż Hatake zniecierpliwiony zaatakował. Ten jak gdyby nigdy nic zrobił unik. Potem ułożył dłonie w jakieś dziwne znaki i powiedział:
-Sztuka mistrza:Hyakyu no jutsu -przed Kakashim pojawiły się ogniste kunaie. Zaś za nim gliniane shurikeny, a po bokach miał wodne i powietrzne senbony. Cała broń ruszyła w jego stronę. Jounin ledwo zrobił unik, ale wiedział że nie wyląduje już gładko na ziemi tylko na ostre stalagmity. Zamknął oczy gdy nagle poczuł, że ktoś Go łapie
za ramiona i stawia. Gdy Kakashi zobaczył, że stoją jakieś trzy kilometry nad ziemią przestraszył się trochę.
-Sensei wszystko w porządku? -Spytał Jinchuuriki.
-Hai. -Odpowiedział zaskoczony Mężczyzna.
-Przepraszam Sensei trochę przesadziłem, zaraz zejdziemy na ziemię tylko niech jutsu przestanie działać. -Przeprosił Chłopak.
-Naruto-kun ta technika wygląda na rozległą. Co z Sakurą? -Spytał Kakashi.
-Sensei się nie boi o Nią jest pod ziemią, ukryłem ją tam jak tylko skończyłem swoją technikę. Po za tym Ona nie jest już taka słabiutka i poradziłaby sobie gdyby miała więcej chakry. -Rzekł zniżając się z senseiem ku ziemi. Gdy tylko wylądowali Blondyn zniknął pod ziemią, by pojawić się po chwili wraz Sakurą.
-Kakashi-sensei możemy już skończyć? -Spytali pokazując dzwoneczki w swoich dłoniach.
-Hai. Wygraliście. -Westchnął Jounin.
-Naruto co to było? -spytał Jiraya.
-Jak to ty nie uczyłeś go tego? -Zdziwiła się Tsunade.
-Gomen Jiraya-san zapomniałem powiedzieć sam to wymyśliłem jakieś dwa lata temu podczas naszego pobytu u Hideki-san. -Powiedział Chłopak. -Tsunade-sama?
-Chy? Ach tak Naruto daje Ci rangę chunnina...
-Tsunade-sama jeśli mogę wtrącić czy nie można dać mu od razu rangi jounina? -Spytał Kakashi.
-hmmm... Masz racje Kakashi. Naruto daję Ci rangę jounina. -Powiedziała Sanninka.
-Domo Arigatou Tsunade-sama Kakashi-sensei. A teraz przepraszam muszę coś załatwić. -Powiedział Naruto i znikł w pomarańczowej chmurce.
-Kakashi za pięć minut mają być u mnie wszyscy jounini i chunnini. -Powiedziała Hokage.
-Hai! -Rzekł Jounin.
-Kakashi tylko żadnych spóźnień! -Dodała i odeszła do siebie.

 Po pięciu minutach w biurze hokage.
-Wszyscy są? No dobrze możemy zaczynać. -Powiedziała Tsunade.
-Tsunade-sama nie ma tylko Naruto. -Powiedział Kakashi. -Wszędzie szukałem ale go nie znalazłem.
-Ehh... No dobrze, akurat to co chcę wam powiedzieć on mi przekazał.
 Akatsuki planuje zaatakować wioskę za miesiąc, wiec od teraz utrzymujemy stan wojenny. Jakieś pytania?
-Hai Hokage-sama. Skąd Naruto wiedział o tym? -Spytał Kiba.
-Został napadnięty przez jednego z członków Akatsuki. Hai Neji-kun? -Odpowiedziała Blondynka.
-Naruto został jouninem?
-Hai dziś. -Powiedziała Sanninka. -A teraz WYJŚĆ! -Wrzasnęła wstając z krzesła.


P.S. Rozdziały będe dodawać co tydzień. :)

poniedziałek, 24 września 2012

Początek :)

Siemka :) Jestem Kamcia, mam nadzieję że będzie wam się miło czytało mojego bloga. Ten blog był pisany (i skończony) na onecie, ale postanowiłam go przenieść tu. Chyba będzie lepiej i tak szybko nie zginie. :)